Pod Wawelem punkty straciła Korona, która przegrała z rozpędzającą się pod wodzą Stefana Majewskiego Cracovią. Na drugą pozycję w tabeli awansował natomiast Łódzki Klub Sportowy (po wygranej z Górnikiem Zabrze), a na trzecią stołeczna Legia, rozbijając zespół z Łęcznej. ASY Stefan Majewski (trener Cracovii) Wiemy, że to dopiero dwie kolejki i trudno po nich wyrokować na sto procent, ale oceniając ostatni mecz nowy szkoleniowiec "Pasów" na pewno zasłużył na Asa. Jego podopieczni nie tylko go wygrali 1:0, pokonując jednego z faworytów obecnego sezonu Kolportera Koronę Kielce, ale także nie stracili bramki, co w przypadku Cracovii nie zawsze jest takie oczywiste. Poza tym Majewski w sobotę przełamał dwie niekorzystne serie. "Pasy" nie potrafiły ostatnio pokonać kielczan, nawet gdy drużyny spotykały się jeszcze w trzeciej lidze. Ponadto "Doktor" został pierwszym szkoleniowcem krakowian, który w nowej erze tego klubu, w debiucie w ekstraklasie na własnym boisku zdobył trzy punkty. Poprzedni szkoleniowcy, czyli Wojciech Stawowy, Albin Mikulski i Stefan Białas zawsze przegrywali. Andrzej Szczypkowski (Zagłębie Lubin) Wiek powyżej "30" wcale nie musi być przeszkodą w brylowaniu na murawie Orange Ekstraklasy. To prawda powszechnie znana, ale w niedzielę mieliśmy kolejny dowód na jej potwierdzenie. Zacytujmy teraz fragment relacji naszego korespondenta z meczu Zagłębia Lubin z Wisłą Kraków: "Przez większą część meczu gra toczyła się głównie w strefie środkowej boiska, gdzie brylował najlepszy na boisku Andrzej Szczypkowski. Kapitan Zagłębia nie tylko skutecznie przerywał akcje "zaczepne" wiślaków, ale także sam starał się inicjować akcje ofensywne swojego zespołu. Blisko 35-letni pomocnik Zagłębia dwoił się i troił na boisku a po kilku jego zagraniach ręce same składały się do oklasków". Nic dodać, nic ująć... Stefano Napoleoni (Widzew Łódź) Szanowni państwo, chcieliśmy wszem i wobec ogłosić, że mamy pierwszego w historii Asów zawodnika rodem z Włoch. Napoleoni sprawdza się w drugiej linii Widzewa, a na dodatek potrafi także strzelać gole. Pomocnik ekipy z Łodzi udowodnił to w 22. minucie spotkania z Lechem Poznań, kiedy to ładnym plasowanym uderzeniem z kilkunastu metrów nie dał szans Krzysztofowi Kotorowskiemu. Forza Italia! CIENIASY Bartosz Bosacki (Lech Poznań) Obrońca "Kolejorza" miał za złe selekcjonerowi reprezentacji Polski, że ten nie powołuje go do kadry. Po piątkowym meczu w Łodzi Bosacki przez dobrą chwilę nie będzie się już dopominał o powołanie. Defensor Lecha w przegranym przez ten zespół spotkaniu z Widzewem 2:3, miał niechlubny udział przy dwóch golach dla gospodarzy. Już na początku nie upilnował Bartłomieja Koniecznego, który posłał piłkę do siatki po uderzeniu głową. Ta sytuacja mogłaby pójść jednak w zapomnienie, w końcu lechici przecież wyrównali, gdyby nie "interwencja" Bosackiego w 81. minucie. "Bosy" fatalnie "skiksował" próbując wybić piłkę, którą przejął Krzysztof Sokalski i nie zmarnował sytuacji. Jacek Kowalczyk&Stanisław Wróbel (Odra Wodzisław) Wodzisławianie naprawdę byli bliscy zwycięstwa nad Pogonią. Oddali zdecydowanie więcej strzałów, a dwa nich wpadły do siatki bramki strzeżonej przez Radosława Majdana. Niestety, na wysokości zadania nie stanęli wszyscy gracze gospodarzy, popełniając błędy pozwalające "Portowcom" wrócić do gry. Szczególnie dotyczy to Jacka Kowalczyka i Stanisława Wróbla. Ich niepotrzebne i "głupie" faule sprawiły, że seria meczów Odry bez zwycięstwa jeszcze trochę potrwa. Toni Golem (Górnik Łęczna) Górnik został rozbity przy Łazienkowskiej przez Legię 0:5 i kogoś musieliśmy wskazać jako głównego winowajcę tej klęski. Chorwacki defensor miał być wzmocnieniem klubu z Łęcznej i jej silnym punktem, a tymczasem okazał się slalomową tyczką do mijania przez napastników i pomocników Legii. Niestety dla władz klubu z Łęcznej, tyczką zdecydowanie zbyt drogą...