Próbujące gonić podopiecznych Oresta Lenczyka, krakowska Wisła i Łódzki Klub Sportowy straciły punkty na własnych boiskach, a stołeczna Legia tylko zremisowała w Gdyni z Arką. ASY Radosław Majdan (Pogoń Szczecin) To była słodka zemsta Radosława Majdana. Były golkiper "Białej Gwiazdy" wrócił na Reymonta i zatrzymał Wisłę, wyjmując - m.in. - piłkę spod nóg wychodzącemu na czystą pozycję swojemu byłemu koledze z drużyny Pawłowi Brożkowi. Nic dziwnego, że bramkarz "Portowców" tryskał po meczu humorem. - Bardzo się cieszę, że udało mi się nie puścić gola - stwierdził Majdan. Adrian Sikora (Groclin Grodzisk Wlkp.) Napastnik Groclinu przypomniał o sobie w momencie, gdy chyba wszyscy już o nim zapomnieli... W 60. minucie pojedynku derbowego z Lechem Sikora strzałem w tzw. długi róg pokonał golkipera gości. Dzięki temu trafieniu, podopieczni Wernera Liczki nie tylko pokonali zespół z Poznania, ale także odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie. Bartłomiej Grzelak (Widzew Łódź) To była chyba najładniejsza bramka tej kolejki. Napastnik Widzewa ładnie przyjął piłkę, efektownie minął dwóch obrońców i spokojnie pokonał bramkarza Wisły Płock. Łodzianie zawdzięczają Grzelakowi nie tylko tego gola, ale także punkt zdobyty na stadionie im. Kazimierza Górskiego. To on bowiem zdecydował się na indywidualną akcję i obsłużył Krzysztofa Sokalskiego, który wyrównał na 2:2. CIENIASY Adam Kajzer (arbiter z Rzeszowa) Cienias numer 1 weekendowej kolejki przypada arbitrowi. Każdy, kto oglądał mecz GKS-u Bełchatów z Cracovią, wie dlaczego! Kto nie wie, już tłumaczymy. Pan Kajzer wypaczył wynik tego meczu, nie dyktując - przy stanie 2:1 dla gospodarzy - ewidentnego karnego dla krakowian po faulu Bartosza Hinca na Marcinie Bojarskim. Napastnik "Pasów", zamiast "jedenastki", otrzymał żółtą kartkę, podobnie jak Piotr Giza, który chwilę później padł w "16" po starciu z Piotrem Lechem. Konsekwencja godna podziwu... - Chcę wierzyć, że te błędy wynikają tylko z braku umiejętności - powiedział Bojarski. My też mamy taką nadzieję. Krzysztof Sobieraj (Arka Gdynia) Piłkarze Arki pewnie cieszą się z remisu z Legią, a nie powinni! Gdynianie mieli wielką i niepowtarzalną szansę na ogranie bardzo powoli wychodzącego z kryzysu mistrza Polski. Może dopięliby swego, gdyby nie fakt, iż od 35. minuty musieli grać w "10". Krzysztof Sobieraj wówczas właśnie sfaulował Miroslava Radovicia, "zarabiając" drugą żółtą (i w efekcie czerwoną) kartkę. Arka prowadziła wtenczas 1:0 i kto wie, czy to właśnie gra w osłabieniu nie sprawiła, że kibice Arki muszą jeszcze poczekać na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Marcin Rogowski (Górnik Łęczna) Ekipa z Łęcznej zaprezentowała się fatalnie w Kielcach i zasłużenie przegrała 0:2. Prowadzący od niedawna Górnika Krzysztof Chrobak największe pretensje może mieć do Marcina Rogowskiego, choć tak naprawdę trudno było w sobotę znaleźć wśród gości jakiś mocny punkt... Rogowski uosabiał jednak bezradność zespołu z Łęcznej. Zarobił dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę, a gdy jeszcze był na murawie zabrakło mu zimnej krwi w sytuacji sam na sam - najlepszej okazji, jaką Górnik miał w całym meczu.