Nasi piłkarze mieli w tej kolejce ostatnią okazję do wykazania się przed nowym selekcjonerem w obliczu meczu z Danią (16.08). Niestety tylko jeden (R. Matusiak) starał się przekonać do siebie Leo Beenhakkera. Czy mu się udało, przekonamy się w tym tygodniu. Nas najbardziej zmartwiła w tej kolejce postawa Legii Warszawa i to kilka dni przed meczem z Szachtarem Donieck w walce o Ligę Mistrzów. Skuteczność fatalna, rażące błędy w obronie i jakoś tak bez iskry. Ciekawe czy do środy uda się legionistom poprawić coś w swojej grze. Na razie wygląda to nie najlepiej. ASY Radosław Matusiak (GKS BOT Bełchatów) Niespodziewany lider po dwóch kolejkach ma w swoich szeregach również lidera klasyfikacji strzelców. Radosław Matusiak, który zapewnił GKS-owi trzy punkty w meczu z Widzewem wyrasta na czołowego snajpera ligi. Już w ubiegłym sezonie Matusiak kilka razy zachwycał swoim talentem, mijając rywali niczym tyczki i zdobywając cudowne bramki. (<a href="http://magazynligowy.interia.pl/szukaj/?tekst=Matusiak">Obejrzyj wszystkie gole Matusiaka.)</a>. Pan Radosław powoli buduje swoją karierę. Ma dopiero 24 lata i ten sezon może być decydujący o jego dalszych losach. Latem Matusiak odrzucił oferty Wisły Kraków i Legii Warszawa, teraz staję się najlepszym napastnikiem z polskim paszportem w naszej lidze. Bez cienia przesady uważamy, że selekcjoner Leo Beenhakker powinien dać Matusiakowi szansę, gdyż forma etatowych snajperów w reprezentacji daleka jest od przyzwoitości. Szymon Kaźmierowski (Groclin Grodzisk Wlkp) Lepszego debiutu w podstawowym składzie w ekstraklasie Szymon Kaźmierowski nie mógł sobie wymarzyć. Gol dający remis Groclinowi w meczu z obrońcą mistrzowskiego tytułu Legią Warszawa. Może 19-letniemu napastnikowi udałoby się pogrążyć stołeczny zespół i pokonać Łukasz Fabiańskiego po raz drugi, ale z uwagi na kontuzję musiał przedwcześnie opuścić boisko. Do niedawna Kaźmierowski był postrachem juniorskich boisk (ponad 70 goli!), a teraz ma już na koncie pierwszego gola w ekstraklasie. Mamy nadzieję, że Werner Liczka nadal będzie dawał szanse gry w podstawowym składzie utalentowanemu piłkarzowi z korzyścią dla Groclinu i polskiej piłki. Pogoń Szczecin "Portowcy" zmierzyli się w sobotę z historią i jak powiedział ich trener Mariusz Kuras "piszą ją na nowo". Pogoń, po 36 meczach bez zwycięstwa, w końcu wygrała w Zabrzu (3:0). Piłkarze ze Szczecina na ten dzień musieli czekać od 1959 roku, gdy oba zespoły po raz pierwszy spotkały się w pierwszej lidze. Goście na asa zasłużyli nie tylko z tego powodu. W pierwszej kolejce doznali bowiem klęski w Łodzi 0:4. Podnieść się po takim ciosie nie jest łatwo, nawet zdecydowanie lepszym drużynom niż Pogoń. CIENIASY Paweł Kryszałowicz (Wisła Kraków) Ile czystych sytuacji bramkowych musi mieć Paweł Kryszałowicz, żeby zdobyć jedną bramkę? Śmiemy sądzić, że na 10 "setek" napastnik Wisły w obecnej formie nie wykorzystałby żadnej. On musi mieć znacznie więcej okazji. Zarówno w pierwszej kolejce, jak i w drugiej "Kryszał" partaczył stworzone przez kolegów sytuacje. Zamiast strzelać przy słupku, uderzał wprost w bramkarza, zamiast lekko i technicznie, walił na siłę. Aż tak fatalna dyspozycja strzelecka Kryszałowicza wydaje się nam nieco podejrzana. Kto wie, może trener Dan Petrescu, chcąc zmusić działaczy Wisły do kupienia nowego napastnika, zabronił "Kryszałowi" zdobywać bramki? Zobaczymy w 3. kolejce jaka jest prawda o Kryszałowiczu i jego niemocy strzeleckiej. Może do tego czasu właściciel Bogusław Cupiał zlituje się na Rumunem i zafunduje mu klasowego strzelca. Hugo (Legia Warszawa) Jednym z najsłabszych zawodników Legii Warszawa w meczu z Groclinem Grodzisk Wlkp (1:1) był Hugo. Brazylijski obrońca jednak w ogóle nie powinien dograć tego meczu do końca! W 51. minucie Piotr Piechniak starał się wymusić rzut karny po starciu z Hugo. Nie pochwalamy takiego zachowania, ale to co zrobił Brazylijczyk jest naganne. Obrońca Legii postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i uderzył gracza Groclinu w głowę! Sędzia Robert Małek nawet nie pokazał zawodnikowi żółtej kartki. Mamy nadzieję, że Ekstraklasa SA naprawi błąd arbitra i surowo ukarze zawodnika. To drugi mecz w którym nie popisał się Hugo. Tydzień temu w meczu z Cracovią faulował wychodzącego na czystą pozycję Marcina Bojarskiego i za to zagranie powinien zobaczyć przynajmniej żółty kartonik. A że już miał na swoim, koncie "żółtko"... Zdzisław Bakaluk jednak uznał, że karać Hugo nie ma za co. Marcin Mańka (Górnik Zabrze) - To skandal i prezent - tak swoją interwencję przy drugim golu strzelonym przez Pogoń Szczecin określił bramkarz gospodarzy. Mańka ma zupełną rację. Tylko jego tajemnicą pozostanie jak mógł się zachować w taki sposób po uderzeniu Andersona Pedro. Zawodnik "Portowców" strzelał z dużego kąta, a piłka leciała wprost w bramkarza Górnika. Ten zamiast ją złapać albo wypiąstkować, wbił ją sobie do bramki! Za strzelca gola uznano Brazylijczyka, ale tak naprawdę, była to ewidentna bramka samobójcza.