Na czele tabeli wciąż utrzymuje się status quo. Legia i Wisła wygrały po 2:0, ale znów o ich grze nie można powiedzieć wiele dobrego. Ciekawe czy będzie tak już do końca? ASY Piotr Reiss (Lech Poznań) - Myślę, że nie zawiodłem i stanowiłem o obliczu zespołu - powiedział po meczu w Zabrzu Piotr Reiss. O piłkarzu Lecha wielokrotnie pisaliśmy, że jest im starszy, tym lepszy, ale dziś chcemy zwrócić uwagę na inną kwestię, a mianowicie na funkcję kapitana. Reiss jako najważniejszy piłkarz "Kolejorza" spełnia w drużynie rolę wychowawcy. Młodzi piłkarze Lecha mają z kogo czerpać wzór, bowiem ich kapitan cały czas gra z ogromnym zaangażowaniem, nie odstawia nogi w najgorętszych sytuacjach i - jak przystało na prawdziwego lidera - prowadzi Lecha do ważnych zwycięstw. Idealnie byłoby, gdyby w każdej ligowej drużynie był taki autorytet jak Reiss. I tego wszystkim klubom życzymy. Edson (Legia Warszawa) Trener Legii Warszawa Dariusz Wdowczyk wykazał się "trenerskim nosem" i pół godziny przed końcem meczu z Pogonią Szczecin wpuścił na boisko dwóch zawodników - Aleksandra Vukovicia i Sebastiana Szałachowskiego, którzy zapewnili trzy punkty stołecznej jedenastce. Jednak największą zasługę przy golach Vukovica i Szałachowskiego miał Edson. I to właśnie Brazylijczyka postanowiliśmy uhonorować "Asem". W przeciwieństwie do swoich rodaków występujących w Pogoni, Edson szybko zaaklimatyzował się w Polsce i z każdym meczem udowadnia, że jego transfer na Łazienkowską był jak najbardziej słuszną decyzją działaczy Legii. Dawid Plizga (Zagłębie Lubin) Ten zawodnik przeważnie pełnił rolę zmiennika w zespole z Lubina, ale w meczu z Kolporterem Koroną trener Franciszek Smuda dał mu szansę od pierwszych minut. Opłaciło się! W 54. minucie Plizga zdecydował się na odważne wejście w pole karne. Gdy już wydawało się, że stracił piłkę, to leżąc w ekwilibrystyczny sposób posłał ją do bramki rywali. Dodatkowa premia należy się napastnikowi Zagłębia za to, że zdobył pierwszą bramkę w historii nowego, jakże pięknego, stadionu w Kielcach. Janusz Dziedzic (BOT GKS Bełchatów) Piłkarze z Bełchatowa wykorzystali w sobotę szansę na wzbogacenie dorobku punktowego. Podopieczni Oresta Lenczyka pokonali będącą w wyraźnym kryzysie Cracovię. Na miano bohatera meczu zasłużył zdobywca obu goli dla GKS-u Janusz Dziedzic. Napastnikowi z Bełchatowa wyraźnie "leży" Cracovia. W rundzie jesiennej Dziedzic pokonał Marcina Cabaja, ale wówczas jego zespół przegrał 1:2. Teraz radość była pełna. Trzy punkty wywalczone w tym meczu mogą mieć dla bełchatowian niebagatelne znaczenie w kontekście walki o utrzymanie. Krążą także plotki, że Dziedzic uratował posadę Lenczykowi. Jak na jeden mecz, to zasługi Dziedzica są całkiem duże. Specjalne wyróżnienie Dla wszystkich, którzy przyczynili się do powstania stadionu w Kielcach - pierwszego wybudowanego od nowa obiektu w Polsce w ostatnich kilkudziesięciu latach, który spełnia wymogi UEFA. W kosztach partycypowały władze gminy Kielce, z której kasy wydatkowano 26 mln złotych z ok. 48 mln przeznaczonych na budowę. CIENIASY Marek Zieńczuk (Wisła Kraków) Jak można nie trafić piłką z jednego metra do pustej bramki? My na to pytanie nie znamy odpowiedzi, ale Marek Zieńczuk jest chyba specjalistą w tej dziedzinie. W 7. minucie meczu z Polonią "Zieniu", stojąc tuż przed linią bramkową, strzelił obok słupka. Kibice chwycili się za głowy, koledzy z boiska nie dowierzali, a Dan Petrescu o mały włos nie dostał zawału serca. Pan partacz Zieńczuk w sobotę w Krakowie udowodnił, że z obecną formą nie zasługuje na miejsce w pierwszym składzie Wisły. Już nie chodzi nam o pudło z 7. minuty, ale o cały mecz, w którym pomocnik krakowian raczej statystował niż grał. Przypomnijmy, że Zieńczuk był niedawno w orbicie zainteresowań Pawła Janasa. Liczymy, że selekcjoner nie przypomni sobie o wychowanku Lechii Gdańsk, bo dwóch drewniaków w jednej kadrze, to przynajmniej o jednego za dużo. Bogdan Pisz (drugi trener Wisły Płock) - Odnoszę wrażenie, że zaczynamy odczuwać dalekie podróże i mecze co trzy dni - powiedział Pisz po porażce ekipy z Płocka w wyjazdowym spotkaniu z Amiką 0:2. Kiedy po raz pierwszy czytaliśmy tę wypowiedź, wszyscy obecni w tym czasie w redakcji wybuchnęli śmiechem. Oj najeździli się Ci piłkarze, najeździli... Piłkarze Cracovii Chyba każdy, kto trzeźwo patrzy na grę i wyniki Cracovii, wydaje z siebie jedno westchnienie: "To niemożliwe". Jak wytłumaczyć, że drużyna która w rundzie jesiennej była postrachem większości zespołów w ekstraklasie, wiosną na piętnaście możliwych punktów zdobyła tylko jeden? Kibice "Pasów" na forach internetowych wietrzą spisek: piłkarze grają przeciwko trenerowi. Jeśli futboliści naprawdę zawiązali koalicję przeciwko Albinowi Mikulskiemu, to popełnili ogromny błąd, najgorszy z możliwych. Czy w poważnej firmie szeregowy pracownik może wybrzydzać i wybierać sobie przełożonego? A jeśli już tak zrobi, jaki los może go czekać? Piłkarze "Pasów" niech sami odpowiedzą na to pytanie, a zamiast formowania koalicji niech zajmą się zdobywaniem punktów, bo najgorszym prezentem na 100-lecie klubu byłby chyba spadek do drugiej ligi. Krzysztof Bukalski (Górnik Zabrze) W zgodnej opinii obserwatorów, niewykorzystany rzut karny przez Krzysztofa Bukalskiego w meczu z Lechem Poznań (0:3), zadecydował o wyniku. - Bramkarz mnie wyczuł. Ten zmarnowany rzut karny wpłynął bardzo niekorzystnie na postawę drużyny - mówił kapitan Górnika. Bukalski, który z niejednego piłkarskiego pieca jadł chleb, powinien tak doskonałą okazję zamienić na bramkę. Kto wie, jak wówczas potoczyłby się losy tego meczu. Na pocieszenie pozostaje mu fakt, że nie tacy zawodnicy partaczyli "jedenastki". Tylko czy w przypadku spadku tego zasłużonego klubu, będzie to miało jakiekolwiek znaczenie? A sytuacja Górnika w tabeli jest nie do pozazdroszczenia.