Najważniejszym wydarzeniem 19. kolejki była rotacja na górze tabeli. Legia Warszawa zasiadła na fotelu lidera pierwszy raz od 27 października 2002 roku. Czy zadomowi się w nim na dobre? Oto nasze podsumowanie 19. kolejki. Komu przyznaliśmy Asa, a komu Cieniasa? Zapraszamy do lektury. ASY Dawid Janczyk (Legia Warszawa) Młody napastnik piłkarską wiosnę zaczął nieszczególnie. W pierwszym meczu z GKS-em BOT Bełchatów zmarnował kilka dogodnych sytuacji, a w spotkaniu Pucharu Polski z Koloporterem Koroną Kielce musiał wcześniej opuścić boisko z powodu urazu. Nie wiadomo było więc czy Janczyk zagra w Grodzisku Wielkopolskim. Zagrał i to jak. Nie tylko był aktywny, ale przede wszystkim skuteczny - strzelił dwie bramki dla swojego zespołu. - Cieszę się, że mam zaufanie u trenera. Dwa gole strzelone w Grodzisku podbudowały mnie i wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej - powiedział Janczyk. Krzysztof Chrobak (Amica Wronki) Dobry trener jest jak dobry sternik na jachcie - z nim łódź płynie w dobrym kierunku i nie straszne jej żadne przeciwności. Przysłowiowym strzałem w "10" okazało się zatrudnienie przez wronieckich działaczy w roli szkoleniowca Krzysztofa Chrobaka. Ten 49-letni trener znany był ze wspaniałej pracy z młodzieżą, dla której jest nie tylko nauczycielem piłkarstwa, ale również wychowawcą. Sternik z Warszawy potrafi dotrzeć do nieco zmanierowanych młodzików z Amiki i odpowiednio ich umotywować do ciężkiej pracy, która przynosi znakomite efekty. W dwóch ligowych bojach "kuchenni" zdobyli komplet punktów i strzelili aż siedem bramek. Niespodziewanie przed Amiką pojawiła się szansa walki nawet na mistrzostwo Polski. W przeszłości piłkarze z Wronek również ocierali się o MP, ale zawsze przerastała ich myśl o tytule. Czy tym razem wronczanie nie przestraszą się sukcesu? Jacek Kowalczyk (Polonia Warszawa) - Gdybyśmy grali jesienią w takim składzie, to na pewno nie bylibyśmy dziś na ostatnim miejscu w tabeli - powiedział po meczu z Koroną (1:1) Jacek Kowalczyk, strzelec bramki, która dała "Czarnym Koszulom" jeden, ale bardzo cenny punkt. Kowalczyk, który nie potrafił przekonać do siebie żadnego ze szkoleniowców Wisły, w Polonii radzi sobie nieźle, skoro w pierwszym meczu w barwach Polonii strzela ważną bramkę. Obrońca stołecznej drużyny otrzymuje od nas Asa za myślenie. "Gdybym stał na środku boiska, nic bym nie wskórał. Pamiętałem, że w sparingach piłka szukała mnie w polu karnym. Liczyłem, że znowu mnie znajdzie. Miałem rację" - powiedział po meczu. Brawo! Oby więcej takich trafnych myśli (i działań), a Polonia utrzyma się w lidze. Wojciech Łobodziński (Zagłębie Lubin) Mistrz Europy z kadry Andrzeja Zamilskiego, ku radości fanów futbolu nie tylko w Lubinie, staje się zaprzeczeniem złośliwych uwag na temat marnowania polskich talentów. 23-letni pomocnik już jesienią mocno dawał się we znaki rywalom i tym bardziej cieszy fakt, że swojej dobrej formy nie stracił także wiosną. W pojedynku z Lechem jego podania wprowadzały sporo zamętu w defensywie "Kolejorza", a w 73. minucie, po kapitalnym dośrodkowaniu właśnie Łobodzinskiego, osamotnionemu w polu karnym Chałbińskiemu nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki. Z tak grającym Łobodzińskim Franciszek Smuda może spokojnie myśleć o wysokim miejscu "miedziowej jedenastki" na finiszu obecnego sezonu. CIENIASY Ensar Arifović (Polonia Warszawa) Wszyscy kibice kochają bramki, ale Ensar Arifović z Polonii Warszawa robił w sobotę wszystko, aby nie strzelić gola. Gdyby Bośniak choć raz zachował się jak rasowy napastnik, Polonia zdobyłaby w spotkaniu z Koroną trzy punkty. Niestety brak skuteczności Arifovica sprawił, że na Konwiktorskiej cieszono się tylko z jednego punktu. Począwszy od dzisiejszego treningu Bośniak powinien osiem godzin dziennie ćwiczyć sytuacje sam na sam z bramkarzem oraz strzały na pustą bramkę. Być może w kolejnym meczu z Amiką we Wronkach Arifović wykorzysta choć jedną sytuację, którą stworzą mu pomocnicy. Antoni Ptak (Pogoń Szczecin) Spóźniająca się wiosna jest pierwszym wrogiem Brazylijczyków z Pogoni Szczecin. Przyzwyczajeni do gry w temperaturze plus 20 stopni rodacy Ronaldinho nie funkcjonują dobrze ani na zmrożonych płytach boiska, ani w temperaturach poniższe zera stopni. Czy pogoda to jedyna przyczyna porażki Portowców z Amiką? A może znów pan Antoni Ptak sprowadził do kraju drugą reprezentację domu starców z Sao Paulo? Na razie kibice w Szczecinie nie zobaczyli tego, co obiecywał im pan Ptak, a za obietnice bez pokrycia panu Antkowi przyznajemy Cieniasa. Arkadiusz Baran (Cracovia) - Pierwsza kartka została pokazana zbyt pochopnie, przecież to był dopiero początek meczu. W drugim wypadku nie wiem czy trafiłem Maura Cantoro. To było w ferworze walki - tłumaczył się po meczu pomocnik Cracovii. Niestety, musimy go zmartwić. Powtórki telewizyjne pokazują, że Baran dwa razy faulował swoich rywali i powinien dostać czerwoną kartkę. Przypominamy także zawodnikowi, że w zasadach gry w piłkę nożną nie ma ani słowa o tym, że za pierwszy faul nie karze się kartką. Pance Kumbev (Groclin Dyskobolia) Macedończyk po raz drugi z rzędu znalazł się w naszym zestawieniu "Cieniasów", ale zapewniamy, że zmusiły nas do tego "niezbite dowody". Kumbev nie dość, że tylko ślizgał się i przerwacał na murawie w Grodzisku, to zawalił sprawę przy golu Janczyka i zwłaszcza przy trafieniu głową Rogera Guerreiro, a przecież Brazylijczyk znacznie ustępuje warunkami fizycznymi obrońcy Groclinu. Nic więc dziwnego, że trener Werner Liczka jeszcze kilka minut przed przerwą zdecydował się zmienić Kumbeva. Dotkliwej porażki Czechowi nie udało się już zapobiec, ale kto wie (nic oczywiście nie sugerujemy), może mu się to uda w kolejnych spotkaniach....