Potknięcie ekipy z Łazienkowskiej wykorzystała Wisła, ale tylko w połowie. Bezbramkowy remis "Białej Gwiazdy" w Bełchatowie pozwolił jednak krakowianom zachować pozycję lidera i to aż do... marca. ASY Kamil Oziemczuk (Górnik Łęczna) Sensacyjnym wynikiem zakończył się mecz przy Łazienkowskiej pomiędzy Legią Warszawa a Górnikiem Łęczna. Skazywani na pożarcie goście wygrali 2:0. Duża w tym zasługa trenera Dariusza Kubickiego i Kamila Oziemczuka. Kubicki doskonale zna Legię. Przecież jeszcze nie tak dawno prowadził ten zespół. Szkoleniowiec pokazał także, że ma trenerskiego nosa. Szkoleniowiec Górnika dał szansę gry od pierwszej minuty 17-letniemu Oziemczukowi, a ten odpłacił się trenerowi za zaufanie golem. - Nie w takim nastroju chcieliśmy spędzać święta - powiedział po meczu trener Legii Dariusz Wdowczyk. Do kiepskiego samopoczucia szkoleniowca stołecznego zespołu przyczynił się właśnie Oziemczuk, który był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Wahan Gevorgyan (Wisła Płock) Wprawdzie Wahan Gevorgyan otrzymał w meczu z Polonią czerwoną kartkę, ale jego ofensywne zasługi powodują, że i tak zdecydowaliśmy się wyróżnić go Asem. Pomocnik ekipy z Płocka zaimponował nam szczególnie akcją w 24. minucie. Wtedy to minął graczy gospodarzy jak slalomowe tyczki, a wszystko zakończył świetnym podaniem do Adriana Mierzejewskiego, któremu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki. W 62. minucie Gevorgyan sam wpisał się na listę strzelców i naprawdę szkoda, że kilkanaście minut później musiał opuścić murawę. Łukasz Sapela (GKS Bełchatów) - Zatrzymałem "Białą Gwiazdę" - może powiedzieć młody bramkarz GKS-u po niedzielnym spotkaniu z krakowską Wisłą. Bez wątpienia Sapela był najlepszym piłkarzem na murawie, kilkakrotnie ratując swój zespół przed utratą goli. Golkiper drużyny z Bełchatowa bronił jak w transie po strzałach Tomasza Kłosa, Pawła Kryszałowicza, a także dobitce Radosława Sobolewskiego. Efekt - czyste konto i cenny punkt dla GKS-u. Łukasz Skrzyński (Cracovia) Popularne "Pasy" przełamały serię trzech porażek z rzędu. Wprawdzie krakowianie nie wygrali, ale cenny punkt wywalczony na gorącym terene we Wronkach musi cieszyć ich kibiców. Zwłaszcza, że niewiele brakowało, aby sobotnie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy. Do remisu Cracovia doprowadziła dopiero w 89. minucie za sprawą Łukasza Skrzyńskiego, który strzałem pod poprzeczkę pokonał Radosława Cierzniaka. Tym golem Skrzyński w pełni zrehabilitował się za sytuację z 63. minuty. Obrońca "Pasów" sfaulował w polu karnym szarżującego Karola Gregorka, a "jedenastkę" wykorzystał Jacek Dembiński. - Bóg jest po prostu sprawiedliwy i zawsze nagradza solidnie wykonaną pracę - nie krył zadowolenia Skrzyński. Marcin Siedlarz (Górnik Zabrze) Nie tak wyobrażali sobie kibice Groclinu Grodzisk Wlkp. ostatni mecz w tym roku w wykonaniu swoich ulubieńców. Sobotni pojedynek ze słabo spisującym się Górnikiem Zabrze miał być spacerkiem... Mający nóż na gardle zabrzanie podeszli jednak do tego spotkania z ogromną determinacją i ambicją. Grodziszczanie myśleli, że mecz się "sam wygra" i zostali za takie podejście skarceni. Konkretnie uczynił to Marcin Siedlarz, który w 13. minucie zdobył jedyną bramkę w tym meczu. Właśnie jemu - jako przedstawicielowi drużyny - przyznajemy więc Asa. CIENIASY Piłkarze Legii Warszawa Czego jak czego, ale porażki Legii z Górnikiem Łęczna - i to na własnym stadionie - naprawdę się nie spodziewaliśmy. Legia grała tak, jakby była już mistrzem Polski... a przecież jeszcze nie jest i lepiej, by stołeczni piłkarze uświadomili sobie ten fakt już teraz. - To zimny kubeł wody na nasze głowy przed okresem świątecznym - powiedział szkoleniowiec Legii Dariusz Wdowczyk i trudno o lepszą ocenę. Pocieszający dla fanów drużyny z Łazienkowskiej jest fakt, iż ten trener potrafi wyciągać dobre wnioski. Będzie miał na to sporo czasu - aż do marca. Igor Gołaszewski (Polonia Warszawa) - Graliśmy jak juniorzy. W takiej formie nie mamy szans, żeby się utrzymać - powiedział szkoleniowiec Polonii Warszawa Cezary Moleda po sromotnej porażce z Wisłą Płock (0:4). Trudno się nie zgodzić ze słowami szkoleniowca "Czarnych Koszul". Warszawianie, poza nielicznymi wyjątkami, nie podjęli walki w Płocku. Mieliśmy więc kłopoty w wytypowaniu kandydata do niechlubnego miana "Cieniasa". Ostatecznie padło na kapitana Polonii Igora Gołaszewskiego. Tak doświadczony piłkarz powinien w jakiś sposób wpłynąć na kolegów, poderwać ich do walki. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Gołaszewski po prostu dostosował się do słabego poziomu prezentowanego przez kolegów. Sebastian Gorząd (Arka Gdynia) Sebastian Gorząd był jednym z głównych winowajców "domowej" porażki Arki z Lechem (0:2). Najpierw piłkarz z Gdyni zmarnował 200-procentową szansę (z pięciu metrów trafił wprost w bramkarza) do zdobycia prowadzenia dla gospodarzy, a w 41. minucie - faulowany przez Błażeja Telichowskiego - sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość. Za kopnięcie bez piłki przeciwnika słusznie został ukarany czerwoną kartką i musiał opuścić boisko. Właśnie w taki sposób Arka, która dominowała w I połowie, nie dość, że nie zdobyła gola, to jeszcze musiała po przerwie grać w liczebnym osłabieniu. Jak się to skończyło, wiemy wszyscy. Duszan Sninsky (Groclin Grodzisk Wlkp) - W każdym meczu musi grać jedenastu zawodników, a ja widziałem tutaj trzech, może czterech piłkarzy - mówił trener Groclinu Werner Liczka po niespodziewanej porażce z Górnikiem Zabrze (0:1). Naszym zdaniem na miano "Cieniasa" najbardziej zasłużył Duszan Sninsky. Słowacki obrońca w 72. minucie praktycznie przekreślił szanse grodziszczan na uratowanie choćby punktu w tym meczu, otrzymując drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Wicemistrzowie Polski grali tak słabo, że nawet w pełnym składzie mieliby ogromne problemy z doprowadzeniem do remisu. Przerwa zimowa w Grodzisku na pewno nie będzie spokojna. Jakie ruchy wykona właściciel klubu Zbigniew Drzymała? Zapewne przekonamy się o tym już wkrótce.