"Asy i Cienasy jesiennej ekstraklasy" to zestawienie tych bohaterów pozytywnych, jak i tych .. trochę mniej, piłkarskiej jesieni. Zapraszamy do naszej lektury! ASY Tomasz Frankowski (Wisła Kraków) "Franek, Franek, łowca bramek" - skandują od paru lat kibice Wisły Kraków. Napastnik "Białej Gwiazdy" zasłużył sobie w zupełności na taki przydomek. Dwukrotny król strzelców polskiej ekstraklasy w rundzie jesiennej sezonu 2004/05 udowodnił, że po raz trzeci chce walczyć o koronę dla najlepszego snajpera. 19 bramek w 13 meczach, to wynik doprawdy imponujący. "Franek" zdobywał gole z łatwością, ale taki rezultat to nie szczyt jego możliwości. - Nie wykorzystuję wszystkich okazji - przyznał kiedyś napastnik mistrzów Polski. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Frankowskiemu wszystko wchodziło. Być może przekonamy się o tym na wiosnę. Artur Boruc (Legia Warszawa) Czy to możliwe, że najlepszym graczem drużyny, która chce walczyć o mistrzostwo Polski jest bramkarz? Okazuje się, że tak. Zespół z Łazienkowskiej przechodził w rundzie jesiennej wahania formy, nie dotyczyło to tylko Boruca. Oczywiście zdarzyły mu się jeden, czy dwa słabsze występy, ale chyba ten najgorszy miał miejsce z Austrią Wiedeń w Pucharze UEFA, a tutaj oceniamy dokonania ligowe. W ekstraklasie Boruc kilkakrotnie uratował punkty Legii, szczególnie na początku rozgrywek, gdy warszawianie nie prezentowali olśniewającej formy. Ponadto ugruntował swoją pozycję wśród golkiperów reprezentacji Polski na miejscu drugim. Wydawało się nawet, że nadszedł czas, aby postawić na niego jako nowy numer jeden, jednak do Jerzego Dudka chyba mu jeszcze trochę brakuje... Ivica Kriżanac (Groclin Grodzisk Wielkopolski) Chorwat w bardzo dobrym stylu żegna się z polską ligą, gdyż od wiosny będzie prawdopodobnie występował w rosyjskiej ekstraklasie. Kriżanac był bez wątpienia najlepszym piłkarzem Groclinu w tej rundzie. Nie tylko dobrze radził sobie w obronie, ale z czterema bramkami, został numerem jeden wśród snajperów grodziszczan. Może był zbyt porywczy (dwie czerwone kartki), jednak trudno teraz wyobrazić sobie drużynę z Grodziska Wielkopolskiego bez tego zawodnika. Jacek Dembiński (Amica Wronki) 252 występy w ekstraklasie i 83 gole - takim wspaniałym bilansem może pochwalić się 35-letni napastnik Amiki. W tym sezonie "Dembina" przyćmił swoją grą nawet Pawła Kryszałowicza i to właśnie on zasłużył sobie na miano lidera wronieckiego zespołu. Zagrał we wszystkich ligowych jesiennych spotkaniach, strzelił (jak na razie) 7 bramek, zaliczył wiele asyst i młodsi koledzy z drużyny naprawdę mają z kogo brać przykład. W pewnym momencie namawiano go do powrotu do kadry, jednak skromny "Dembina" nie dał się przekonać. "W reprezentacji powinni grać młodsi. Mój czas już się skończył" - oświadczył Dembiński. Pozostaje westchnąć i powiedzieć "szkoda"... Marcin Cabaj (Cracovia) Chyba nikt nie mógłby sobie wymarzyć lepszego debiutu w ekstraklasie niż bramkarz "Pasów". Gdy wszedł do bramki "Pasów" w meczu z Górnikiem Zabrze w piątej kolejce, następnie przez 406 minut nie dał się pokonać piłkarzom rywali. Jako jedyny w tym sezonie w polskiej lidze, a po raz pierwszy od trzech lat, zatrzymał napastników Wisły Kraków na ich stadionie. Derby przy Reymonta zakończyły się bezbramkowym remisem. Najlepszy występ w tej rundzie Cabaj zanotował jednak na boisku mistrza Polski, ale w Szczecinie, gdzie w spotkaniu z Pogonią uratował Cracovii jeden punkt kilkakrotnie świetnie interweniując po strzałach "Portowców". CIENIASY Piotr Świerczewski (Cracovia) "Wojciech Stawowy to nauczyciel WF-u, któremu zamarzyło się zostanie trenerem" - powiedział na łamach jednej z gazet "Świr" o swoim byłym już szkoleniowcu w Cracovii. Co można jednak powiedzieć o zawodniku, który nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie drużyny, którą prowadził nauczyciel WF-u? Świerczewski do "Pasów" trafił pod koniec sierpnia, ale ani razu nie było mu dane wybiec na boisko w podstawowym składzie beniaminka ekstraklasy, a tylko raz (spotkanie z Polonią Warszawa) znalazł się na ławce rezerwowych. W końcu piłkarz postanowił, za porozumieniem stron, rozwiązać kontrakt z Cracovią. Wybrał drugoligowy chiński zespół Sikotan-Tu... Wisła Płock "Naszym celem w tym sezonie jest walka o mistrzostwo Polski" - deklarował latem prezes zespołu z Płocka Krzysztof Dmoszyński. Po 13. jesiennych kolejkach "Nafciarze" z 17 punktowym dorobkiem zajmują w tabeli odległe (jak na pretendenta do tytułu) 8. miejsce i tracą do liderującej imienniczki z Krakowa aż 18 "oczek"! Nie wiemy na co liczył prezes Dmoszyński, nie wiemy też, co o tym sądził trener Mirosław Jabłoński. "Jedna jaskółka ... wiosny nie czyni" chciałoby się rzecz, wskazując rzecz jasna na Ireneusza Jelenia, czyli jedyną "jaskółkę" w płockiej ekipie. 22-letniego "Jelonka" miał wspomagać w linii ataku Arkadiusz Klimek, ale ten niegdyś świetnie zapowiadający się piłkarz, nie potrafił tej jesieni ani razu trafić do siatki rywala! Na dodatek jak można w ogóle myśleć w Płocku o mistrzostwie jeśli w sześciu wyjazdowych spotkaniach po stronie zysków widnieje jeden marny punkt, wywalczony na boisku "czerwonej latarni" ekstraklasy... Tomasz Cwalina (sędzia z Gdańska) Gdański arbiter dał tej jesieni wszystkim kolegom po fachu dobrą lekcję "Jak sędziować się nie powinno". Najpierw w Płocku nie uznał dwóch prawidłowo zdobytych goli dla Polonii oraz sprezentował "jedenastkę" gospodarzom. Kolegium sędziowskie za ten "wyczyn" odsunęło go co prawda od prowadzenia trzech spotkań, ale "Czarnym Koszulom" nikt punktów nie zwrócił... Po krótkiej karencji sędzia Cwalina wrócił na ligowe boiska i w Grodzisku, gdzie Groclin podejmował zabrzańskiego Górnika, i znów od jego "gwizdania" zaiskrzyło, a sprowokowany Piotr Lech prawie zapłacił za to wcześniejszą piłkarską emeryturą. Na liście arbitrów wytypowanych przez PZPN do prowadzenia spotkań ekstraklasy jest oprócz Cwaliny 19 nazwisk. MY niczego nikomu nie sugerujemy, ale tych 19 powinno wiosną wystarczyć... Piotr Lech (Górnik Zabrze) 36-letni bramkarz Górnika powinien być dla swoich młodszych kolegów z zabrzańskiej drużyny wzorem do naśladowania. 274 występy na boiskach ekstraklasy do czegoś chyba zobowiązują. A jednak... Podczas meczu 10. kolejki z Groclinem w Grodzisku doświadczonemu bramkarzowi Górnika mocno puściły nerwy. Przy stanie 1:1 w walce o górną piłkę niemal wpadł na niego Bartosz Ślusarski, jednak kontrowersyjny Tomasz Cwalina nie odgwizdał faulu, a zamieszanie bezlitośnie wykorzystał Marcin Zając, kierując piłkę do pustej bramki. Po tej sytuacji zbulwersowany Piotr Lech najpierw poturbował sędziego Tomasza Cwalinę, a później ruszył z piłką na Ślusarskiego. Do boiskowej "jatki" na szczęście nie doszło, ale Lech meczu już nie dokończył. Czerwona kartka w Grodzisku była tylko zapowiedzią dalszych konsekwencji i tak też się stało. - To było skandaliczne zachowanie i postawa sędziego Cwaliny nie ma tu nic do rzeczy. Mnie jego praca też się nie podobała, ale to jeszcze nie powód, żeby wyczyniać takie rzeczy - skarcił Lecha prezes Górnika Zbigniew Koźmiński. PZPN ukarał Lecha dyskwalifikacją na cztery spotkania, co dla 36-letniego zawodnika nie jest dobrym znakiem. - Czy ta kartka to mój koniec? Na pewno nie, choć życie różnie może się potoczyć - martwi się Lech, któremu przyznaliśmy Cieniasa trochę na przestrogę dla innych "awanturników". Dariusz Klytta (GKS Katowice) Skarciliśmy bramkarza Górnika (ale za zachowanie), pora skarcić bramkarza innej śląskiej drużyny, ale tym razem za sportowe umiejętności. 32-letni Klytta rozegrał w swojej karierze już 175 spotkań w ekstraklasie, ale rundy jesiennej sezonu 2004/05 z pewnością nie zaliczy do udanych. Wystąpił w zaledwie 6 meczach, jednak piłkę z siatki wyciągał aż ... 22 razy! Zdajemy sobie sprawę, że obrońcy GKS-u także mieli w tym swój udział (i to niemały) jednak co najmniej w kilku przypadkach Klytta mógł się spisać lepiej. Pozytywnie można ocenić tylko jego grę przeciwko Cracovii, ale to zdecydowanie za mało, jak na tak doświadczonego bramkarza.