Lechia prowadziła 2-0, ale nie potrafiła obronić zaliczki i w 10. minucie doliczonego czasu straciła drugiego gola, a w konsekwencji także dwa punkty. Po meczu powiedzieli: Piotr Stokowiec (trener Lechii Gdańsk): - Ten mecz toczył się w nerwowej atmosferze, bo za mało było płynności z obu stron. Kiedy opanowaliśmy grę i po fajnych akcjach zdobyliśmy dwie bramki, wydawało, że wszystko mamy w rękach oraz pod kontrolą, dlatego można powiedzieć, że na własne życzenie zepsuliśmy ten wynik. Nie tak, zwłaszcza drużyna tak doświadczona i mająca aspiracje jak nasza, powinniśmy to rozgrywać i należało zachować się bardziej dojrzale. Zwłaszcza kiedy na minutę przed końcem wyjeżdżamy z kontrą w liczebnej przewadze. - Mamy materiał do analizy i szkoda, bo trzy punkty były na wyciągnięcie ręki. Stworzyliśmy ciekawe i emocjonujące widowisko dla kibiców, ale dwa punkty nam dzisiaj uciekły. Przez swoją nonszalancję na własne życzenie podłączyliśmy Arkę do tlenu. Rywale nabrali pewności sobie i grali z większym animuszem. Najważniejsza była bramka kontaktowa, która dodała gospodarzom skrzydeł, a my zaczęliśmy grać nerwowo i nie potrafiliśmy rozegrać decydujących sytuacji, jak chcieliśmy. Proste indywidualne błędy, których było zdecydowanie za dużo - i co mi daje najwięcej do myślenia - utrudniły nam grę. Gratuluję Arce punktu, bo w końcówce mocno na to pracowała i postawiła wszystko na jedną kartę. - My wracamy z wielkim niedosytem, ale musimy przełknąć gorzką pigułkę. Nie wiem w jakich okolicznościach Udoviczić dostał czerwoną kartkę, bo nasz wzrok skierowany był w inne rejony boiska. Trudno mi tę sytuację komentować. Aleksandar Rogić (trener Arki Gdynia): - To spotkanie było takie jak powinny wyglądać derby. Było sporo emocji, zmian nastrojów i zwrotów akcji. Mecz był świetny do oglądania przez kibiców. Jestem zadowolony z atmosfery, jaka towarzyszyła temu spotkaniu. Chciałbym pogratulować swoim piłkarzom, którzy dali z siebie wszystko, ale chciałem także pogratulować Lechii, która jest bardzo dobrą drużyną i była wymagającym przeciwnikiem. - W poprzednim tygodniu moi zawodnicy wykonali dużą i ciężką pracę. Sposób w jaki pracowali nad nowymi założenia taktycznymi sprawił, że wykonaliśmy bardzo dobry pierwszy krok. Wiedzieliśmy jak to spotkanie jest ważne dla miasta, kibiców i tego klubu, dlatego wracając z wyniku 0-2 do 2-2 możemy powiedzieć, że wynosimy z tego meczu więcej pozytywnych emocji niż negatywnych. - Kiedy dokonywałem analizy gry Arki, to jednym z głównych problemów zespołu była sfera mentalna. W kilku meczach widziałem, że po stracie bramki, czasami nawet pierwszej, wiara szła w dół i niekorzystnego wyniku nie udawało się odwrócić. To jest naturalne i normalne, ale w futbolu to nie jest do zaakceptowania i nie jest normalne. Nigdy nie wolno się poddawać i do ostatniej sekundy trzeba walczyć o każdą piłkę oraz starać się przechylić rezultat na swoją korzyść. - Dzisiaj przyjęliśmy dwie bramki w dwie minuty i udało nam się doprowadzić do remisu, co pokazuje, że w futbolu do ostatniej minuty wszystko jest możliwe. To też jest wskazówka, jak mamy się zachowywać w przyszłości. Po drugiej bramce pomyślałem, że wynik 2-0 jest niebezpieczny dla drużyny, która prowadzi i potrzebujemy jednego gola. I ta bramka, która padła z rzutu wolnego, dała nam dużo energii i pobudziła trybuny. Marcin Domański