Zawodnicy Arki w efektownym stylu wygrali dwa kolejne ligowe spotkania - najpierw pokonali w Legnicy 4:0 beniaminka ekstraklasy Miedź, a w ostatnich meczu zwyciężyli u siebie 4:1 Wisłę Kraków. Żółto-niebiescy byli komplementowani zwłaszcza po triumfie nad "Białą Gwiazdą"."Zagraliśmy świetny mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Od początku przejęliśmy inicjatywę, graliśmy spokojnie od tyłu, a nasze akcje składnie się zawiązywały. Po przerwie Wisła podeszła do nas wyżej, miała swoje sytuacje, ale w tym meczu szczęście sprzyjało lepszym. Udało nam się podwyższyć prowadzenie i trzy punkty zostały w Gdyni. Uważam, że wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie" - ocenił Deja.W konfrontacji z krakowskim zespołem żółto-niebiescy zagrali niesłychanie ofensywnie. Gospodarze oddali aż 32 strzały, z czego 12 celnych, egzekwowali też 14 rzutów rożnych."To się nie wzięło znikąd, bo na treningach cały czas ćwiczymy ofensywne warianty i wyprowadzanie piłki spod własnego pola karnego. A trener Smółka powtarza nam, że mamy tak grać do upadłego, bo nawet jeśli stracimy piłkę na własnej połowie to nic się nie dzieje, bo są inni zawodnicy, którzy mają to wszystko asekurować" - wyjaśnił.Deja trafił do Arki we wrześniu w trakcie rozgrywek z innej krakowskiej drużyny. W tym sezonie w barwach Cracovii 25-letni defensywny pomocnik nie rozegrał żadnego spotkania, a wcześniej także nie zaliczał się do czołowych postaci "Pasów" i Podbeskidzia Bielsko-Biała. Tymczasem w gdyńskiej ekipie od razu stał się wiodącym zawodnikiem."Mam świadomość, że były różne komentarze na temat mojego przyjścia do Arki. Trener Smółka wiedział jednak na co mnie stać, bo mieliśmy już okazję współpracować w MKS Kluczbork. Ten szkoleniowiec zaufał mi i wydaje mi się, że skutecznie odpłacam mu się na boisku" - skomentował.Gdynianie rozegrają teraz dwa mecze z Jagiellonią. W piątek o 20.30 rywalizować będą w Białymstoku o ligowe punkty, natomiast we wtorek zmierzą się na własnym stadionie w 1/8 finału Pucharu Polski. Pod koniec lipca w pierwszym spotkaniu w ekstraklasie drużyna z Podlasia triumfowała nad morzem 2:0."Myślę, że Jagiellonia obawia się rywalizacji z nami, bo na pewno nie przez przypadek wygraliśmy dwa ostatnie mecze i zdobyliśmy w nich po cztery bramki. Do Białegostoku jedziemy po kolejną zdobycz punktową, która ma nam zapewnić awans w tabeli" - podsumował Deja.