Od wczesnego rana na stadionie Widzewa trwały prace, by boisko było zdatne do użytku. Najpierw interweniowała straż pożarna, która wypompowała wodę między innymi z szatni piłkarzy. Jeszcze o godz. 10 rano klub uspokajał, że sytuacja jest opanowana i mecz dojdzie do skutku. Tyle że w Łodzi nadal padało i nie zamierzało przestać. O godz. 13 klub zaktualizował informacje. Okazało się, że jest gorzej. "Niestety ciągłe opady sprawiają, że prace nad murawą musiały zacząć się niemal od zera. Decyzja o rozegraniu meczu zostanie podjęta godzinę przed pierwszym gwizdkiem" - brzmiał komunikat. Dziwna sytuacja w Łodzi. Dwie różne decyzje w sprawie meczów. "Niezrozumiałe" Na werdykt kibicom - którzy w międzyczasie zdążyli pojawić się na trybunach - przyszło poczekać nieco dłużej niż do pierwszego gwizdka. Ostatecznie zadecydowano jednak, że mecz nie odbędzie się tego dnia. Uznano bowiem, że stan murawy jest na tyle zły, że nie gwarantuje on sprawiedliwych warunków rywalizacji, a poza tym rodzi poważne ryzyko związane z potencjalnymi urazami piłkarzy. Widzew - Ruch: Sędzia Kwiatkowski wytłumaczył decyzję o odwołaniu meczu Osobą decyzyjną w przypadku odwołania meczu jest arbiter główny, który oględziny murawy przeprowadził w towarzystwie między innymi delegata Polskiego Związku Piłki Nożnej. Do poprowadzenia spotkania Widzewa z Ruchem wyznaczony został Tomasz Kwiatkowski i to właśnie on opowiedział przed kamerami Canal+ o okolicznościach przełożenia starcia. Później sytuacja zaczęła się jednak coraz bardziej komplikować. Według prognoz - w Łodzi deszcz ma padać do późnych godzin nocnych. Jakub Żelepień, Interia