Afera po meczu Ekstraklasy. PZPN musiał zareagować. Jest oświadczenie
W piątek GKS Katowice rozbił w Lublinie Motor aż 5:2. Oprócz samego wyniku po końcowym gwizdku wiele mówiło się o... no właśnie, końcowym gwizdku. Sędzia Tomasz Kwiatkowski zakończył spotkanie, kiedy to na zegarze obsługiwanym przez nadawcę transmisji widniała 89. minuta i 34. sekunda. Czy arbiter faktycznie popełnił błąd? W całej sprawie interweniował PZPN.

Motor Lublin jest w koszmarnej formie. Ostatnie zwycięstwo drużyna odniosła 30 sierpnia. W piątek - po przerwie reprezentacyjnej - czekało ją domowe spotkanie z GKS-em Katowice. Strzelanie rozpoczęło się już w dziewiątej minucie. Po pierwszej połowie obie ekipy schodziły do szatni przy remisie 2:2.
Później to goście kompletnie przejęli inicjatywę. Trzykrotnie pokonali stojącego między słupkami Ivana Brkicia. Był to efekt m.in. gry w przewadze. Jeszcze przed przerwą z boiska z drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką wyleciał Jakub Łabojko. Ostatecznie katowiczanie triumfowali 5:2.
PZPN reaguje na poruszenie w mediach. Chodzi o sędziego Kwiatkowskiego
"Urozmaiceniem" piątkowego spotkania była decyzja Tomasza Frankowskiego o zakończeniu spotkania. Arbiter zagwizdał po raz ostatni, kiedy zegar transmisji telewizyjnej pokazywał dokładnie 89. minutę i 34. sekundę. Rzekomy błąd sędziego od razu został wychwycony przez dziennikarzy.
"Co prawda parę następnych minut gry raczej nie zmieniłoby wiele w kwestii rozstrzygnięcia na korzyść GKS-u, natomiast jest to mimo wszystko poważny błąd sędziego, który można wytłumaczyć chyba tylko pewnym zagapieniem lub rozregulowaniem zegarka" - pisał Paweł Czechowski z Interii Sport.
Na incydent ten w sobotnie popołudnie zareagował Polski Związek Piłki Nożnej. Na łamach oficjalnej strony wytłumaczono, że widzowie zostali wprowadzeni w błąd. "Zegar transmisji telewizyjnej wskazywał wówczas 89:34. Różnica pomiędzy czasem faktycznym a czasem zamieszczonym w transmisji nastąpiła w minucie 65:35, kiedy to z ekranu TV - w trakcie transmisji - zniknął zegar. Został on umieszczony ponownie w 66:10 (jednak de facto brak zegara trwał 1 minutę i 7 sekund). Stąd wynika różnica 32 sekund, która zaistniała w momencie gwizdka kończącego zawody" - napisano.
"Mecz nie zakończył się przed 90 minutą (lecz w 90:06), zaś wszyscy członkowie zespołu sędziowskiego - w tym sędziowie VAR - dopełnili wszelkiej staranności, by przepisy Artykułu 7 nie zostały naruszone" - czytamy. Na koniec PZPN zaapelował, aby "nie powielać nieprawdziwych informacji".















