Stal i Śląsk podchodziły do tego spotkania w niespecjalnie wesołych nastrojach, bo oba zespoły jeszcze w tym sezonie nie wygrały, więc właśnie w bezpośrednim starciu chciały poszukać premierowego kompletu punktów. Na początku meczu Śląsk objął nawet prowadzenie, ale powtórki pokazały, że Mateusz Żukowski zagrywał ręką i w efekcie trafienie słusznie zostało cofnięte. Przed przerwą oglądaliśmy jednak dwie niezwykle absurdalne sytuacje. Derby Łodzi - trener Widzewa gra o posadę? "To byłoby chore" PKO Ekstraklasa. Wielbłąd sędziego w meczu Stal - Śląsk Najpierw Łukasz Gerstenstein ładnie urwał się prawą stroną i szukał zagrania w pole karne, gdzie ręką interweniował Peter Schwarz. Do piłki dopadł jeszcze Michał Trąbka i precyzyjnym strzałem pokonał Kacpra Trelowskiego, Krzysztof Jakubik jednak pospieszył się z gwizdkiem i zamiast gola dla Stali, oglądaliśmy rzut karny. Do piłki podszedł Piotr Wlazło, a jego strzał odbił Trelowski. Kibice i piłkarze gospodarzy mieli duże pretensje do arbitra i trudno im się dziwić, bo skoro sędziowie niejednokrotnie czekają długo ze wskazaniem nawet ewidentnego spalonego, to tym bardziej powinni tak postąpić w tak kluczowej sytuacji. Stal jednak się nie załamała, a wręcz przeciwnie. Tuż przed zmianą stron na dosyć optymistyczną próbę z dystansu zdecydował się Koki Hinokio. Piłka nie była uderzona zbyt mocna, leciała też blisko murawy i wydawało się, że nie ma szans, by sprawiła jakiekolwiek zagrożenie Trelowskiemu. Golkiper Śląska musiał najwidoczniej pomyśleć podobnie, bo wyglądał, jakby nieco zastygł na linii bramkowej, a kiedy już zorientował się, że futbolówka jednak zmierza w światło bramki, to było już za późno. Sprawa szybko załatwiona po przerwie Piłkarze Kamila Kieresia nie popełnili błędu ze spotkania pierwszej kolejki z Cracovią, kiedy mimo prowadzenia do przerwy 2:0, dali sobie wyrwać komplet punktów. Tym razem to oni już na początku drugiej połowy w zasadzie zamknęli mecz. Znów błysnął Hinokio, tym razem bez pomocy Trelowskiego, który technicznym strzałem w długi róg skompletował dublet. Trzy minuty później bezpańską piłkę zebrał Trąbka i ładnym strzałem z półwoleja podwyższył na 3:0. Emocje w samej końcówce w Krakowie. Wciąż niepokonani w Ekstraklasie Śląsk miał w dalszej części meczu pojedyncze sytuacje, ale stać go było tylko na honorowe trafienie Erika Exposito z rzutu karnego. Po pierwszych 3 meczach tego sezonu Jacek Magiera ma mało powodów do zadowolenia, dużo szerzej może z kolei uśmiechnąć się Kamil Kiereś, który łapie nieco spokoju naruszonego porażką z Puszczą Niepołomice.