22 lata bez przełamania. Mistrz Polski zagrał w Katowicach, jeden gol zdecydował
Piłkarze Lecha przyjechali do Katowic świeżo po efektownym triumfie w europejskich pucharach. W meczu 11. kolejki Ekstraklasy poznaniakom w starciu z GKS-em nie udało się strzelić tyle, ile w Lidze Konferencji. Mimo to cieszyli się z trzech punktów po skromnym zwycięstwie 1:0. Jedynego gola w meczu strzelił Bryan Fiabema. GKS od ponad dwudziestu lat nie może znaleźć sposobu na pokonanie Lecha.

W czwartkowy wieczór Lech Poznań zagrał inauguracyjne spotkanie w fazie ligowej Ligi Konferencji. Drużyna Nielsa Frederiksena na stadionie przy ul. Bułgarskiej zmierzyła się z Rapidem Wiedeń. Przedstawiciel Ekstraklasy dał pokazał siły, strzelając aż cztery gole. Rywali było stać tylko na jedną bramkę.
Mistrzowie Polski szybko musieli powrócić do ligowej rzeczywistości. Już w niedzielę o godz. 17:30 rozpoczęli wyjazdowe spotkanie z GKS-em Katowice w ramach 11. serii gier. Gospodarze w ostatnim meczu zremisowali 1:1 z Wisłą Płock. Na swoim obiekcie mieli chrapkę na urwanie punktów "Kolejorzowi".
Lech triumfuje w Katowicach. Wystarczyła jedna bramka
Zespół gości nie prezentował się tak, jak w europejskich pucharach. Gra Lecha była zdecydowanie wolniejsza, noga została zdjęta z gazu. To jednak wystarczyło, aby trafić do siatki.
W 45. minucie Bryan Fiabema otrzymał piłkę od Filipa Jagiełły tuż przed polem karnym. Kiedy Norweg składał się do strzału, widać było, że jego uderzenie może być groźne. Futbolówka przemknęła przez nogi obrońców gospodarzy, po czym wpadła do siatki. Tym sposobem Lech objął prowadzenie zaraz przed przerwą.
Po powrocie na murawę to GKS przejął inicjatywę. Zawodnicy Rafała Góraka próbowali podkręcić tempo, ale nie potrafili zdobyć pierwszej bramki. "Kolejorz" bronił się umiejętnie, często gasił ofensywne akcje gospodarzy w bocznych strefach boiska. Na trybunach katowickiego stadionu zagościło dwóch reprezentantów Polski. Mowa o Kamilu Grabarze i Jakubie Kamińskim.
W 80. minucie piłkarze GKS-u zmarnowali świetną okazję do wyrównania. Dwóch uderzeń - najpierw z główki, potem z prawej nogi - z bliskiej odległości próbował Borja Galan. Szczególnie drugie z nich było kompletnie nietrafione. Gospodarze poczynali sobie coraz odważniej. Niejednokrotnie Lech tracił kontrolę, cudem unikając utraty gola.
Finalnie gościom udało się "dowieźć" skromną wygraną 1:0 do ostatniego gwizdka. W doliczonym czasie gry mogli drugi raz trafić do siatki, ale jeden z zawodników gospodarzy desperacko wybił futbolówkę z linii bramkowej przy pomocy głowy.
Tym samym poznaniacy nie przegrali z GKS-em Katowice od... 2003 roku. Wtedy to śląski klub triumfował w lidze 2:1. Obecnie GKS ma się czym martwić, ponieważ wylądował na 16., czyli spadkowym miejscu. Lech plasuje się na szóstej pozycji.












![Czerwona kartka za "cios karate". Sędzia nie miał wątpliwości [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXIID5EMXUGQA-C401.webp)
