Zderzenie z Ekstraklasą dla beniaminków bywa bolesne, o czym świetnie przekonały się w ubiegłym sezonie ŁKS, czy Ruch Chorzów. Przeskok pomiędzy zapleczem a najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce dla wielu drużyn, zwłaszcza o niskim potencjale finansowym bywa na dłuższą metę niewykonalny. O zadanie temu kłamu w rozgrywkach 2024/25 postarają się GKS Katowice, Motor Lublin i Lechia Gdańsk. "Gieksa" rozpoczęła rozgrywki od falstartu. W 1. kolejce poległa na własnym stadionie z Radomiakiem Radom, który do "czołówki" nie należy. Mimo to sztab szkoleniowy odważnie podchodził do rywalizacji ze Stalą Mielec. Kapitalne widowisko w Ekstraklasie. "Wielbłąd" bramkarza, trzy gole w osiem minut Beniaminek zaskoczył Stal Mielec. Pierwsze zwycięstwo w Ekstraklasie od 19 lat Beniaminek pokazał się w sobotę ze znakomitej strony i wytrzymał napór rywali. Co więcej, w 31. minucie "skorzystał z prezentu" w postaci rzutu karnego. Ręką w polu karnym pechowo zagrał Krystian Getinger, a Arkadiusz Jędrych trafił z jedenastego metra i goście wyszli na prowadzenie. Nieoczekiwany obrót spraw? Zdecydowanie można tak to określić. Stal Mielec na własnym stadionie w ostatnich sezonach prezentowała się lepiej niż przyzwoicie i regularnie urywała punkty także zespołom z czołówki tabeli. Sobota zdecydowanie nie była dobrym dniem dla podopiecznych Kamila Kieresia. Z wielkim trudem przychodziło im zawiązywanie akcji ofensywnych, o czym najlepiej świadczą statystyki. Tylko jeden celny strzał w 1. połowie, a oprócz tego wiele strat i niecelnych podań. A jako że "Gieksa miała wynik", po zmianie stron skupiła się przede wszystkim na utrzymaniu prowadzenia. I wychodziło jej to świetnie. Stal grała powolnie i bez polotu i chociaż przeważała, nie przekładało się to na liczbę dogodnych okazji bramkowych. Gospodarze bili głową w mur i choć chęci były, zabrakło bramek. GKS Katowice zanotował pierwsze zwycięstwo w sezonie, a na 3 punkty w Ekstraklasie fani czekali aż 19 lat. Ostatnie zwycięstwo "Gieksy" w najwyższej klasie rozgrywkowej miało miejsce w sezonie 2004/05. Rybus się nie wahał, przekazał to wprost Rosjanom. Jasno o końcu kariery