Bundesliga - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Spotkanie miało ogromne znaczenie dla obu zespołów, bo przed 32. kolejką ekipa ze Stuttgartu zajmowała piętnaste, ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli (33 pkt), a Werder z 31 punktami na koncie wyprzedzał jedynie zdegradowany już Hannover. Kompromitacja w Bremie może mieć dla zespołu polskiego bramkarza opłakane skutki. Już na początku 2. minuty groźnie główkował Jannik Vestergaard, jednak piłka przeleciała ponad poprzeczką. Gospodarze atakowali z werwą i choć szybko nadziali się na kontrę (Martin Harnik nie trafił do bramki), to praktycznie nie opuszczali połowy Stuttgartu. W 9. minucie Tytoń wykopał piłkę na środek boiska, a Clemens Fritz rozpoczął błyskawiczną akcję, Claudio Pizarro świetnie dograł do Fina Bartelsa, a ten nie dał szans polskiemu bramkarzowi. W 17. minucie Harnik po raz drugi stanął przed szansą, ale fatalnie przyjął piłkę. Po chwili futbolówka odbiła się od poprzeczki bramki gospodarzy po dośrodkowaniu Filipa Kosticia. Goście wyrównali po strzale Daniela Didaviego w 26. minucie. Piłkarze Werderu pogubili się przed własnym polem karnym, Alexandru Maxim wycofał piłkę tuż sprzed linii końcowej, nikt nie przeciął podania i Didavi celnie strzelił z 16 metrów. W 34. minucie Stuttgart wbił sobie siódmego "samobója" w sezonie! Tym razem Federico Barba pechowo główkował i przelobował Tytonia. Już po chwili gospodarzy uratował słupek po strzale Harnika. Reprezentant Austrii zmarnował następną "setkę" w 45. minucie. Jego zespół przegrywał wtedy już 1-3, bo chwilę wcześniej Levin Öztunali wykorzystał kolejną złą interwencję Barby. Młody Włoch przynajmniej w części odkupił winy, gdy w 54. minucie zdobył kontaktowego gola "zakładając siatkę" piętą kryjącemu go obrońcy. W 65. minucie Tytoń skapitulował po raz czwarty, ale niewiele mógł zrobić. Jego zespół koszmarnie bronił i na dodatek piłka wpadła do jego bramki po rykoszecie. Dwie minuty później w sytuacji sam na sam na bramkę Tytonia znów strzelał Claudio Pizarro, ale tym razem Polak uratował swój zespół. Piłkarze VfB Stuttgart popełniali koszmarne błędy w obronie i to całymi seriami. W efekcie Tytoń jeszcze dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki, a jeszcze w doliczonym czasie uratował go słupek. Werder Brema - VfB Stuttgart 6-2 (3-1) Zobacz raport meczowy