Jak podały niemieckie media powołanych będzie przynajmniej czterech świadków, ale ich tożsamość na razie nie jest znana. Mimo oskarżenia klub zapowiedział, że Hoeness będzie pełnił dotychczasowe obowiązki i nie zostanie zawieszony. Izba zajmująca się przestępstwami gospodarczymi długo analizowała dokumenty, które do niej wpłynęły, ale ostatecznie zadecydowała o rozpoczęciu postępowania. Hoeness w styczniu sam zawiadomił urząd podatkowy o oszustwie i został 20 marca tymczasowo aresztowany. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 5 mln euro zwolniono go. "Zrozumiałem, że popełniłem ciężki błąd i próbuję, zgłaszając się samemu (do urzędu skarbowego - przyp. red), przynajmniej częściowo ten błąd naprawić" - powiedział Hoeness w jednym z wcześniejszych wywiadów. 61-letni działacz po zakończeniu kariery piłkarskiej - w 1974 roku zdobył z drużyną RFN mistrzostwo świata - był przez wiele lat menedżerem Bayernu, od 2009 roku jest prezesem klubu. W tym roku pod jego kierownictwem klub zdobył 23. mistrzostwo Bundesligi. Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" informował w połowie lipca, że prokuratura zamierza domagać się dla Hoenessa kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu oraz grzywny. Zdaniem redakcji "stosunkowa łagodność" prokuratury wynika z faktu, iż większa część (2,3 mln euro) nieuiszczonych podatków z łącznej kwoty 3,2 mln euro uległa już przedawnieniu. Przedmiotem postępowania ma być kwota 900 tys. euro. Przy oszustwach na kwotę przekraczającą 1 mln euro sąd nie może orzec kary w zawieszeniu. Od kilku lat niemieckie władze kupują, pozyskane najczęściej w nielegalny sposób, dyskietki z danymi niemieckich podatników, którzy ukryli pieniądze w bankach w Szwajcarii, Luksemburgu i Liechtensteinie. Po każdej takiej transakcji nieuczciwi podatnicy masowo zgłaszają się do urzędów podatkowych, zgłaszając popełnienie przestępstwa. Takie zawiadomienie traktowane jest jako okoliczność łagodząca przy ustalaniu wysokości kary.