Barcelona poszukuje następcy Neymara, który został wykupiony przez PSG za 222 mln euro. Dembele jest świetnym kandydatem do zastąpienia Brazylijczyka, ale jak twierdzą niemieckie media, Borussia żąda 150 mln euro, co na razie nie jest do przyjęcia przez Katalończyków. Piłkarz chciał wymusić na klubie pozwolenie na transfer i nie przyszedł na czwartkowy trening. Nie odbierał także telefonów. Władze Borussii ukarały go finansowo i zawiesiły. Najpierw do poniedziałku, a potem bezterminowo. Dembele może trenować na obiektach Borussii, ale samodzielnie. Piłkarza krytykuje coraz więcej osób związanych z futbolem. Jest wśród nich także szef Bayernu Uli Hoeness. "Wina leży po stronie piłkarza" - powiedział jednoznacznie w programie stacji Sky. Mimo często trudnych relacji na linii Bayern - Borussia, teraz Hoeness chwali politykę szefów BVB wobec młodej gwiazdy. "Muszę powiedzieć, że Borussia zachowuje się mądrze. Wielki klub - jak Borussia Dortmund - musi czasem pokazać siłę. Albo dostaniemy tyle, ile chcemy, albo piłkarz zostaje u nas" - powiedział Hoeness. "31 sierpnia wkrótce nadejdzie. Do tego czasu piłkarz może trenować na bocznym boisku, a jeśli nie odejdzie do tego czasu, to od 1 września musi dawać z siebie wszystko, jeśli chce zachować swoją wartość rynkową" - tłumaczył szef Bayernu. Na pytanie, jak zachowałby się na miejscu władz BVB, odpowiedział krótko: "Dokładnie tak, jak Borussia Dortmund". MZ Zobacz terminarz Bundesligi