Animozje na linii Tuchel - Watzke wyszły ze sfery domysłów na światło dzienne tuż przed meczem BVB z Hoffenheim, wygranym przez zespół Łukasza Piszczka 2-1 (Polak rozegrał pełne 90 minut). Wówczas Watzke udzielił wywiadu, w którym przyznał, że popadł w konflikt ze szkoleniowcem drużyny. Zarzewiem konfliktu miały być publicznie wypowiedziane przez szkoleniowca słowa po dokonanym zamachu na autokar z piłkarzami BVB przed pierwszym meczem 1/4 finału Ligi Mistrzów z AS Monaco. Wówczas szkoleniowiec głośno skrytykował decyzję, że spotkanie zostało przeniesione ledwie na następny dzień. Swoje niezadowolenie, w dość zawoalowany sposób, wyraził po nieudanej batalii z monakijczykami. "To był najgorszy dzień mojego życia, a kolejny dzień był trochę jak chodzenie w chmurach, wszystko było jakby niewyraźne. Myślę, że to proces, który będzie nam towarzyszył przez następne dni i tygodnie. Musimy to zaakceptować" - stwierdził Tuchel. Wszelkie wątpliwości rozwiał sam Reinhard Rauball, prezydent BVB, który opowiedział się po jednej ze stron konfliktu. Rauball jednoznacznie wyraził poparcie dla Watzkego, co oznacza, że jeśli atmosfera się nie oczyści, to Tuchel będzie musiał pogodzić się z odejściem. 43-letni Tuchel objął Borussię w 2015 roku, zastępując na tym stanowisku Juergena Kloppa. Zespół w tym sezonie przegrał mistrzostwo Niemiec z Bayernem Monachium, ale wystąpi w finale Pucharu Niemiec z Eintrachtem Frankfurt. Do zamachu w Niemczech doszło 11 kwietnia. W następstwie trzech wybuchów ucierpiał hiszpański obrońca Marc Bartra, który przeszedł skomplikowaną operację ręki. AG