Porównanie narzuca się w sposób nieunikniony. Dwaj piłkarze z numerem 9, zatrudnieni w czołowych klubach Bundesligi, pracujący jak maszyny do zdobywania goli. Lewandowski i Haaland zestawiani są przy okazji każdego niemieckiego klasyku. Tak jak wczoraj w Superpucharze rozegranym w Dortmundzie. Haaland i Lewandowski. Podobni, a jednak różni? Podstawowa różnica zawarta jest w metryce urodzenia. Norweg ma 21-lat, przyszedł na świat w Leeds, gdzie jako obrońca grał jego ojciec Alf-Inge. Wyrastał w rodzinie zawodowego sportowca, tak jak 12 lat starszy Lewandowski, urodzony w Warszawie syn judoki i siatkarki. Swoją rolę odgrywa też żona sportsmenka. Początki zdecydowanie trudniejsze miał Polak, który w wieku, gdy Haaland debiutował hat-trickiem w Bundeslidze, przyszedł do trzecioligowego Znicza Pruszków za 5 tys złotych, by ratować karierę. Nikt nigdy nie nazwał go "cudownym dzieckiem", jak Norwega. Ale Polak osiągnął coś znacznie cenniejszego. Stał się dojrzałym napastnikiem, najdoskonalszym wzorem w swoim fachu. Wszechstronnym, uniwersalnym i kompletnym graczem szukającym piłki daleko poza polem karnym. Mówił o tym nowy trener Bayernu Julian Nagelsmann poproszony o porównanie obydwu napastników. Zachłyśnięty swoją witalnością i dynamiką Haaland stara się rozwiązać akcje w sposób siłowy. Lewandowski częściej używa do tego sprytu i techniki. Czy to różnica w doświadczeniu, czy boiskowej intuicji? Zobaczymy. Na starcie Bundesligii błysnął Haaland. On zdobył dwa gole i zaliczył trzy asysty w starciu Borussii Dortmund z Eintrachtem Frankfurt (5-2). Pokazał, że potrafi wszystko: nie jest typowym łowcą goli, ani egoistą. Rozgrywał, strzelał, nękał obrońców swoją witalnością i entuzjazmem. Nikt nie mógł za nim nadążyć. Lewandowski zdobył wyrównującą bramkę dla Bayernu w meczu z Borussią Moenchengladbach (1-1), co osłodziło przeciętny start mistrzów. Borussia - Bayern. I znów się nie udało W meczu o Superpuchar Niemiec, rozegranym na swoim Signal Iduna Park, Borussia Dortmund miała udowodnić, że także dzięki błyskotliwemu rozwojowi Haalanda, dorosła do roli rywala godnego Bayernu. Drużyny, która jest w stanie przerwać 9 lat nieznośnej dominacji Bawarczyków w Bundeslidze. Gracze Marco Rose włożyli w mecz bardzo dużo ambicji i energii, ale znów odbili się od ściany. A Haaland wypadł na tle Lewandowskiego jak bezbronne dziecko. Dwa gole i asysta - Polak poprowadził Bayern do zwycięstwa 3-1. Norweg walczył z całych sił, zdobył nieuznaną bramkę ze spalonego, ale na losy meczu znacząco nie wpłynął. Między Lewandowskim i Haalandem wciąż jest taka różnica jak między Bayernem i Borussią. Jedni są teraźniejszością, drudzy przyszłością. A przyszłość zawsze ma w sobie odrobinę niepewności. Bawarczycy mieli jeszcze raz wielką frajdę zwyciężając aspiranta dzięki swojej ogładzie, pewności siebie i doświadczeniu. Lewandowski złożył najlepszy z możliwych hołdów zmarłemu niedawno Gerdowi Muellerowi. Wszyscy widzieli kto jest współczesnym "Bomberem". Haaland może nim dopiero będzie.Dariusz Wołowski