Zobacz zapis tekstowej relacji na żywo z tego meczu! Relację na żywo można też śledzić na urządzeniach mobilnych Środek wakacji, zaledwie dziewięć tygodni po finale Ligi Mistrzów z udziałem obu ekip, a na mecz o teoretycznie najmniej cenione w niemieckiej piłce trofeum - Superpuchar - przyszło 80 tys. ludzi, a Borussia i Bayern przygotowały wysoką formę, jak na pierwszy mecz sezonu o stawkę. Borussia, żądna rewanżu za upokorzenia z ubiegłego sezonu (porażka w lidze, Pucharze Niemiec i finale Champions League), rzuciła się na wielkiego przeciwnika niczym wilk na niedźwiedzia. I bardzo szybko objęła prowadzenie. Błąd popełnił bramkarz Bawarczyków - Tom Starke, który pod naciskiem Roberta Lewandowskiego wybił piłkę za słabo, przechwycił ją Ilkay Guendogan i natychmiast oddał do Błaszczykowskiego. Kuba zagrał do "Lewego", który podał górą na lewą stronę, a tam Sven Bender wypatrzył przed bramką Marca Reusa - ten strzałem głową pokonał Starkego! Wicemistrzowie Niemiec chcieli pójść za ciosem. W 9. min Lewandowski popędził przez niemal połowę boiska, trafił do siatki, stadion oszalał, lecz sędzia orzekł spalonego. Analiza powtórek unaoczniła, że ofsajdu raczej nie było. Robert się nie zniechęcił. W 19. min - po dośrodkowaniu Reusa - strzelał wślizgiem, ale trafił prosto w Starkego. Później do głosu doszedł Bayern, dysponujący niespotykaną siłą ognia. Środkiem przedzierał się pracowity Xherdan Shaqiri, piekielnie groźne były akcje prawą stroną, gdzie pędzili niczym Struś Pędziwiatr Robben z Lahmem. Na lewej flance Bawarczyków nie próżnował David Alaba. Wejście tego obrońcy w pole karne Borussii oznaczało groźną sytuację Maria Mandżukicia, któremu zabrakło milimetrów, by sięgnąć piłki przed pustą bramką (35. minuta). Kuba Błaszczykowski, który niedawno przeszedł zatrucie pokarmowe, musiał się napracować pod obiema bramkami. Kontuzjowanego Łukasza Piszczka na prawej obronie zastąpił bowiem Kevin Grosskreutz, który nie ma tak groźnych wypadów pod bramkę rywala, ale zaliczył sporo odbiorów piłki. Na Signal Iduna Park panował ukrop, temperatura przekraczała 30 stopni C, utrzymanie wysokiego tempa przez 20-30 minut kosztowało więcej wysiłku, niż rozegranie w normalnych warunkach całej połowy. Bayern w końcówce I połowy spuścił z tonu i gospodarze zagrozili dwukrotnie bramce rywali - bez skutku. O ile I połowa była emocjonująca i po prostu musiała się podobać, o tyle druga była wręcz kosmiczna! Trzy gole w dwie minuty, a w dziesięć padły aż cztery bramki! Najpierw w euforię fanów Bayernu wprawił Arjen Robben, który w pełnym biegu trafił głową do siatki. Wiwatowało nie tylko kilkanaście tysięcy kibiców z Monachium ulokowanych za bramką Weidenfellera, ale okazało się także, że "Bawarczycy" są rozsiani po całym stadionie, poza Gelbe Wand Suedtribuene, która jest opanowana przez najgłośniejszy "młyn" świata. Jeszcze nie zdążyła się dopalić czerwona świeca dymna w sektorze Bayernu, jak wystrzelili w górę kibice BVB! Po dośrodkowaniu Guendogana szczupakiem rzucił się na pikę Daniel van Buyten i wpakował ją do własnej bramki! Borussia, a zwłaszcza Guednogan czuł ciągle niedosyt. W następnej akcji popędził w pole karne i będąc w pełnym biegu zatrzymał się niemal na metrze, co zupełnie zmyliło defensywę gości. Ilkay przełożył piłkę na prawą nogę i pięknym "rogalem" ulokował ją w prawym rogu! Zdawało się, że Bayern leży na kolanach, ale zaprzeczył temu Robben, który zgubił kryjącego go Matsa Hummelsa i płaskim uderzeniem zdobył kontaktowego gola! Odpłacił się w ten sposób za porcję gwizdów, jakimi fani BVB kwitowali każde jego dojście do piłki. Chwilę wcześniej wspaniałą akcję przeprowadził Kuba, który odebrał piłkę Robbenowi przy własnym polu karnym, popędził pod przeciwne, a widząc przewagę liczebną rywala poczekał, oddał w tempo do Guendogana, ten podał z klepki do "Lewego", który również bez przyjęcia przerzucił na drugą stronę. Borussia nie zakończyła tego ataku strzałem, ale i tak ręce same składały się do oklasków! Mecz był jeszcze bardziej emocjonujący od finału Champions League i obfitował w fajerwerki techniczne. A to Robert zgrywał piętą, a to Mandżukić - jak cyrkowiec - strzelała nożycami (66. minuta), albo Mueller po wspaniałym przyjęciu podania Thiaga Alcantary trafiał w poprzeczkę (80.). Lewandowski mógł zaliczyć asystę, lecz po jego podaniu Aubameyang przegrał pojedynek z bramkarzem! Za moment jednak Gabończyk w pełni zrehabilitował się i po otrzymaniu podania od Lewandowskiego z wyłożył piłkę Reusowi przed pustą bramkę, a ten ostatecznie pogrążył Bayern! Superpuchar Niemiec: Borussia Dortmund - Bayern Monachium 4-2 (1-0) 1-0 Reus (6. z podania Bendera), 1-1 Robben (54., z podania Lahma) 2-1 van Buyten (55. samob.), 3-1 Guendogan (56.), 3-2 Robben (64., z podania Lahma), 4-2 Reus (86., z podania Aubameyanga). Borussia: Weidenfeller - Grosskreutz, Hummels, Subotić, Schmelzer - Sahin, Bender (46. Kehl) - Błaszczykowski (72. Aubameyang), Guendogan (87. Sokratis), Reus - Lewandowski. Bayern: Starke - Lahm, Boateng, van Buyten, Alaba - Thiago Alcantara - Robben, Mueller, Kroos (84. Dante), Shaqiri (66. Schweinsteiger) - Mandżukić (74. Pizarro). Sędziował Jochen Drees. Żółta kartka - Boateng. Widzów: 80 645. Z Dortmundu Michał Białoński