We wtorkowe przedpołudnie potwierdziły się medialne przecieki z ostatnich dni. Ogłoszono oficjalnie, że Julian Nagelsmann - obecnie opiekun RB Lipsk - od nowego sezonu dzierżył będzie trenerskie stery w Bayernie Monachium. Zaoferowana mu umowa obowiązywać ma przez pięć lat. Czy Bawarczycy podejmują ryzyko, decydując się na tak długi kontrakt z najmłodszym szkoleniowcem w historii Bundesligi? - Bayern Monachium to nie jest zwykły podmiot piłkarski. To przedsiębiorstwo, które nie podejmuje decyzji w sposób spontaniczny. Każdy manewr jest dobrze przemyślany. A reakcje - szybkie i na ogół trafne. Jestem pod wrażeniem takiego sposobu funkcjonowania klubu. Kiedy zespół powierzono Hansiemu Flickowi, wielu obserwatorów nie kryło zaskoczenia. A tymczasem nominacja okazała się na tyle trafiona, że za chwilę ten sam człowiek może zostać selekcjonerem reprezentacji - mówi w rozmowie z Interią uczestnik dwóch mundiali, Stefan Majewski. Robert Lewandowski może się czegoś od Nagelsmanna nauczyć Flick to obecnie 56-letni mężczyzna. Z racji siły wieku dla swoich podopiecznych mógłby być ojcem. Z kolei Nagelsmann to raptem 33-latek. Nie brakuje pytań, czy jego metryka nie będzie stanowiła problemu w nawiązaniu właściwych relacji z rówieśnikami biegającymi po murawie. Z tak wielką presją wyniku, z jaką zderzy się w Bayernie, do tej pory nie miał do czynienia... - Rozmawiamy o piłkarzach profesjonalnych - przypomina Majewski. - Jeśli ktoś będzie narzekał na wiek trenera, to znaczy, że nie jest zawodowcem. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Nasz Robert Lewandowski jest tylko rok młodszy od Nagelsmanna, ale uważam, że pod okiem tego trenera nadal może się rozwijać i może stać się jeszcze lepszym piłkarzem. Nawet odrobina innego spojrzenia na futbol wystarczy, żeby się czegoś nauczyć. Media: Julian Nagelsmann kosztował 25 mln euro Osobną dyskusję wywołała kwota, jaką Bayern ma zapłacić klubowi z Lipska za przedterminowe rozwiązanie umowy z Nagelsmannem. Media donoszą o 25 mln euro. To nieoficjalny rekord świata, jeśli chodzi o transfer szkoleniowca. - Ta kwota świadczy przede wszystkim o tym, że Bayern był w stu procentach pewny tej transakcji - przekonuje Majewski, absolwent kolońskiej akademii trenerskiej. - W Monachium skalkulowano, że zainwestowane w taki sposób pieniądze szybko dadzą się odzyskać. Nagelsmann przychodzi po sukcesy, a sukcesy to w prostym przełożeniu finansowe zyski. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Zachodzi jednak obawa, że śmiały manewr Bayernu zrodzi niebezpieczny trend w futbolowych realiach. W przyszłości szefowie klubów mogą żądać za szkoleniowców z ważną umową coraz wyższych kwot. Aż do niebotycznego pułapu, jak miało to miejsce w przypadku zawodników. - To bardzo niebezpieczny kierunek - mówi bez wahania Majewski. - Kto by jeszcze stosunkowo niedawno pomyślał, że za zawodnika można zapłacić aż 100 mln euro? A dzisiaj najdroższy piłkarz świata kosztuje już ponad dwa razy tyle. Czy z trenerami niedługo będzie tak samo? Odpowiedzi na to pytanie jeszcze nie znamy. Ale choćby ostatnie zamieszanie z Superligą pokazuje, że w piłce coraz częściej niestety liczą się tylko pieniądze. UKi Bundesliga - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz