Inaugurujący 12. serię gier Bundesligi mecz Augsburga z Bayernem zapowiadał się ciekawie, zwłaszcza dla polskich fanów. Do gry po odpoczynku w starciu z Węgrami wrócił bowiem Robert Lewandowski, a od pierwszej minuty w barwach gospodarzy wystąpili Rafał Gikiewicz oraz Robert Gumny. Ekipa polskiego duetu odważnie weszła w mecz, nie bojąc się potyczki z mistrzem Niemiec. Z czasem jednak piłkarska klasa zawodników Bayernu zaczęła brać górę, ale klarownych sytuacji strzeleckich przed długi czas brakowało. W 18. minucie Gikiewicz mógł być zamieszany w kuriozalną bramkę samobójczą. Po podaniu od jednego z kolegów Polak nie zdołał opanować piłki, która przeleciała obok jego stopy. Na szczęście dla Polaka nie zmierzała w światło bramki. Bayern miał rzut rożny, po którym dobrze w "szesnastce" odnalazł się Lewandowski. Piłka go "znalazła", ale kapitan polskiej kadry nie potrafił zrobić z tego pożytku. Cios dla Bayernu. Sensacyjne prowadzenie Augsburga Po kilku minutach sensacyjnie prowadzenie objął Augsburg, wykorzystując jedną z kontr. Spora w tym zasługa Iago, który pognał lewą flanką i dograł piłkę w pole karne. Zmierzała ona w stronę Andiego Zeqiriego, który nie zdołał oddać strzału, ale po chwili dopadł do niej Mads Pedersen i huknął zewnętrzną częścią stopy, pokonując Manuela Neuera. Kolejny raz potwierdziło się, że nieszczelna defensywa to największa bolączka ekipy z Monachium. Bayern nie był w stanie wejść na najwyższe obroty i zagrozić bramce Gikiewicza. Lewandowski był niewidoczny, a goście szukali kolejnej okazji do strzelenia gola. Znaleźli ją w 36. minucie - Iago dośrodkował na głowę Andre Hahna i było 2-0! Robert Lewandowski znów trafia do siatki Plan gospodarzy zdawał się być jasny - zachować koncentrację i utrzymać do przerwy dwubramkowe prowadzenie. Zaskakująca przewaga chyba uśpiła jednak czujność podopiecznych Markusa Weinzierla. Nie upilnowali oni w swoim polu karnym Lewandowskiego, który w końcu błysnął i po centrze Benjamina Pavarda oraz podbiciu piłki przez Thomasa Muellera - notującego swój 600. mecz w barwach Bayernu - wpakował piłkę do siatki. Gikiewicz mógł mówić o sporym pechu. Trącił bowiem jeszcze piłkę ręką, ale nie zdołał uchronić drużyny przed stratą gola. Lewandowski wyrównał tym samym kolejny rekord Gerda Muellera - tym razem w liczbie bramek ligowych strzelonych jednej drużynie na wyjeździe (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ - kliknij!). Tuż przed przerwą na murawie doszło do drobnej przepychanki. W efekcie żółte kartki obejrzeli Hahn oraz Lucas Hernandez, którzy byli prowodyrami całego zajścia. Po przerwie - w 58. minucie - niefortunną interwencję zanotował Gikiewicz. Wprawdzie uprzedził Muellera, łapiąc piłkę, ale później wypuścił ją z rąk. Na jego szczęście obyło się bez przykrych konsekwencji. Czas mijał, w ekipie mistrza Niemiec robiło się nerwowo, a okazji do zdobycia gola - wobec dobrze grającej obronie Augsburga - wciąż nie było.Trener Julian Nagelsmann zdecydował się więc na wprowadzenie kolejnego snajpera - Eric Maxim Choupo-Moting zastąpił Leroy'a Sane. Szczęście mógł dać Bayernowi inny rezerwowy, wpuszczony na plac gry wcześniej Alphonso Davies, ale po zgrabnej próbie dryblingu Kanadyjczyk nie trafił w bramkę. W 79. minucie bohaterem Bayernu mógł zostać Lewandowski, ale jego strzał z kilku metrów zatrzymał Gikiewicz.Mistrzowie Niemiec próbowali zdobyć jeszcze choćby bramkę na wagę jednego punktu, lecz nie podołali temu zadaniu. Wraz z końcowym gwizdkiem sędziego WWK Arena eksplodowała z radości. FC Augsburg - Bayern Monachium 2-11-0 Pedersen (23.), 2-0 Hahn (36.), 2-1 Lewandowski (38.)FC Augsburg: Gikiewicz - Gumny, Gouweleeuw, Oxford, Pedersen (74. Gruezo) - Caligiuri (58. Framberger), Maier, Dorsch (74. Moravek), Iago - Zeqiri (82. Cordova), Hahn (82. Jensen)Bayern Monachium: Neuer - Pavard, Upamecano, Hernandez, Richards (52. Davies) - Sabitzer (52. Musiala), Goretzka - Gnabry, Mueller, Sane (69. Choupo-Moting) - Lewandowski TB