"Der Spiegel" swoje ustalenie opiera na dokumentach, do których mieli dotrzeć niemieccy dziennikarze. Według ich najnowszych ustaleń mogło dojść do takiego zabiegu. "Czy w ten sposób uniknięto milionowych podatków?" - pytają autorzy materiału. Przedmiotem piątkowej publikacji jest kluczowa umowa marketingowa, która miała zostać parafowana 1 kwietnia 2008 roku. Na jej podstawie były wieloletni agent piłkarza, Cezary Kucharski, miał zagwarantować sobie aż do 2030 roku dochód z przyszłych umów reklamowych. Lewandowskiego ten "deal" miał kosztować 14 tysięcy euro. I tu Niemcy przedstawiają wyniki swojego śledztwa, z którego ma wynikać, że ta umowa w rzeczywistości została podpisana dużo później, po sześciu latach, ale antydatowano ją właśnie na początek kwietnia 2008 roku. "E-maile z czasów zakładania RL Management, które otrzymał 'Der Spiegel', sprawiają wrażenie, że umowa ta została sporządzona dopiero po latach. W związku z tym dokument ten został prawdopodobnie podpisany przez Lewandowskiego i Kucharskiego jesienią 2014 roku i antydatowany na 1 kwietnia 2008 roku" - twierdzi dziennik. Autorzy publikacji twierdzą, że gdyby faktycznie doszło do antydatowania umowy, to Lewandowskiemu mogą grozić za naszą zachodnią granicą poważne konsekwencje podatkowe. A żeby wzmocnić swoje ustalenia, Niemcy odwołują się do rzekomej preambuły w umowie, gdzie napisano, że Lewandowski jest "na początku zawodowej kariery piłkarskiej" i potrzebuje "wsparcia w marketingu". Zdaniem dziennikarzy to wskazuje, że nie mogło chodzić o 2014 rok, gdy "Lewy" już był marką, tylko prędzej o 2008 rok. Rzeczniczka Roberta Lewandowskiego, Monika Bondarowicz, cytowana przez "Der Spiegel" utrzymuje, że piłkarz do 2014 roku nie miał dochodów z własnej reklamy. Zdaniem niemieckich dziennikarzy pieniądze z reklam od wiosny 2014 roku zaczęły trafiać na konto nowej firmy, za którą stoi Lewandowski, czyli RL Management. W ten sposób piłkarz miał unikać wyższych stawek podatkowych. - Legalna sztuczka podatkowa, bo to nie piłkarz osobiście otrzymywał miliony z reklam, ale jego firma w Polsce, gdzie stawki podatkowe są niskie - przedstawia "Der Spiegel". Bondarowicz odniosła się do całej sprawy również w rozmowie z Onet Sport. "Nagłośnienie sprawy skierowanej do sądu przed zapoznaniem się przez nas z materiałami i dokumentacją, traktujemy jako niedopuszczalną manipulację. Na tym etapie zatem nie będziemy ustosunkowywać się do zarzutów i informacji rozpowszechnianych przez pana Cezarego Kucharskiego".