"Jest marzeniem kibiców Barcelony", "Po jego sprowadzeniu Tata Martino wreszcie będzie mógł cofnąć Leo Messiego" - tak o Robercie Lewandowskim piszą już drugi dzień Hiszpanie. Dotąd wszystko zdawało się oczywiste. Co prawda bawarski mistrz Bundesligi oficjalnie zaprzeczał pogłoskom, że podpisał wstępny kontrakt z napastnikiem reprezentacji Polski, ale to było akurat logiczne. Gdyby taką umową się chwalił, FIFA i UEFA miałyby prawo surowo ukarać go za łamanie przepisów. Piłkarz, któremu kończy się kontrakt w starym zespole ma prawo negocjować z nowym na sześć miesięcy przed wygaśnięciem umowy. Zazwyczaj klubów to nie zraża, na przykład Neymar związał się z Barceloną znacznie wcześniej, niż pozwalały na to piłkarskie normatywy, przyjmując od klubu z Katalonii w zamian za swoje słowo odpowiednią kwotę pieniędzy. W Niemczech transfer Lewandowskiego do Bayernu traktowano jako pewnik. Miał już odejść latem, za 20 mln euro, ale Borussia Dortmund poczuła się na tyle mocna finansowo, by nie zważając na pieniądze pozwolić sobie na luksus zatrzymania Polaka. I nie wzmacniania najgroźniejszego konkurenta. Dała Lewandowskiemu podwyżkę pensji do 5 mln euro, godząc się na to, że latem 2014 odejdzie za darmo. Oczywiście chętnych na gracza tej klasy po kosztach zero jest pół Europy. W grę wchodzą najbogatsze kluby angielskie, a także Real Madryt i Barcelona. Media w Katalonii twierdzą, że dyrektor sportowy Barcy Andoni Zubizarreta otrzymał od Gerardo Martino polecenie sprowadzenia klasycznego środkowego napastnika. Argentyński trener Barcy uważa, że to zwiększyłoby liczbę wariantów gry i siłę uderzeniową drużyny. Leo Messi mógłby wrócić na prawe skrzydło, lub grać za napastnikiem. A więc Katalończykom marzy się duet Lewandowski-Messi wspomagany rzecz jasna przez Neymara. Z tekstów w barcelońskim "Sporcie" i "El Mundo Deportivo" wynika jasno, że Barca widzi swoje szanse w wyścigu o Polaka tylko o ile prawdziwe są napływające z Niemiec doniesienia o tym, że Pep Guardiola nie potrzebuje go w Bayernie. Podobno Katalończyk jest bardzo zadowolony z Mario Mandżukicia, a poza tym czasem chciałby grać w ustawieniu z fałszywym środkowym napastnikiem. Po co więc sprowadzać kolejną klasyczną "dziewiątkę" rozkręcając konkurencję do miejsca w składzie ponad miarę? "El Mundo Deportivo" twierdzi nawet, że klub z Katalonii gotowy jest zapłacić Bayernowi odszkodowanie za odstąpienie od tajnej umowy z Lewandowskim. Gazeta nazywa napastnika Borussii "marzeniem fanów Barcelony", o ile można sobie przypomnieć, takich epitetów nie używano pod adresem gracza z Polski od czasów Zbigniewa Bońka. Zbliża się styczeń 2014, gdy w świetle przepisów UEFA Lewandowski będzie miał prawo poinformować oficjalnie o swojej przyszłości. W mediach zaczyna się więc nowy reality show dotyczący napastnika Borussii. Trudno w nim będzie odróżnić prawdę od plotki. Czy Barcelona na serio myśli o Polaku? Nie jest to wykluczone. Jeśli jednak ma zamiar przystąpić do walki dopiero teraz, prawdopodobnie stoi już na pozycji straconej. Z artykułów w prasie katalońskiej wynika jedno, Zubizarreta nawet nie wie, czy Lewandowski jest w ogóle zainteresowany przeprowadzką na Camp Nou. Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego