Rozmowa ukazała się w najnowszym wydaniu czasopisma. Z powodu pandemii została przeprowadzona telefonicznie, ale dziennikarz "FF" umówił się na wywiad jeszcze podczas grudniowej gali "Złotej Piłki". Autor Antoine Bourlon przyznał rozmówcy notę 8 w skali 10 (taki zwyczaj panuje we francuskim magazynie). "Mimo zmęczenia po rozegranym dzień wcześniej meczu Bayern - Eintracht Frankfurt, porannej pory wywiadu i bariery rozmowy przez telefon, był otwarty i w dobrym humorze". W kilkustronicowym materiale Lewandowski opowiada o trudnych początkach swojej kariery. "Byłem nieśmiały i malutki. Długo ważyłem około 20 kg. Ale to nie było ważne, chciałem grać" - mówi. Podkreślił, jak wielki wpływ na jego karierę, miało uprawianie innych dyscyplin sportu, co było możliwe dzięki rodzicom - nauczycielom wychowania fizycznego i byłym sportowcom. Mama trenowała siatkówkę, a tata - zmarł gdy Robert miał 16 lat - judo. Rzuty karne to moja tajemnica Rozmowa jest poświęcona głównie sekretom niesłabnącej formy reprezentanta Polski. Lewandowski nie chciał mówić o wszystkim. "To wciąż jest tajemnicą" - odpowiedział napastnik Bayernu na pytanie o skuteczność wykonywania rzutów karnych. "Jeśli wyjaśniłbym cały proces, bramkarze zrozumieli małą sztuczkę. Wierzę, że byłem pierwszym zawodnikiem, który zmienił trochę sposób strzelania karnych. Wielu to robi od tego momentu. Karne to zawsze loteria i tak pozostanie. Mój cel był prosty: zapewnić sobie jeszcze większą możliwość celnego strzału. To jest coś ogromnie ważnego i ta technika odzwierciedla to, co chciałem zrobić. Ale nie powiem już więcej, to pozostaje moją tajemnicą. Czuję się trochę dumny, że niektórzy mnie naśladują, bo to znaczy, że ta metoda się sprawdza" - dodał.