Nie jeden, bo w obronie FC Augsburg mieliśmy jeszcze Roberta Gumnego, który - tak jak Robert Lewandowski - jest byłym piłkarzem Lecha Poznań. To jednak Rafał Gikiewicz - były bramkarz Śląska Wrocław czy Jagiellonii Białystok - był główną przeszkodą do poprawienia już, a nie tylko wyrównania rekordu Gerda Müllera, czyli zdobycia 41 goli w sezonie Ekstraklasy. Do przerwy FC Augsburg przegrywał 0-4, ale żadnej bramki nie strzelił Robert Lewandowski. Polski bramkarz wpuścił dwa strzały z dystansu, przy których nawet nie zareagował, ale czterokrotnie wygrywał pojedynki z najlepszym strzelcem tego sezonu Bundesligi. Rafał Gikiewicz kontra Robert Lewandowski - Przed meczem z Bayernem mój cel jest zupełnie jasny i taki sam jak w każdym innym meczu, czyli czyste konto - komentował przed starciem polski bramkarz, zaznaczając że nie ma dla niego różnicy, czy jest do pobicia rekord, czy nie. Jego zadaniem jest chronić FC Augsburg przed stratą goli i to będzie robił. I dodał: - - My, jako FC Augsburg, mamy szansę pojawić się w każdej gazecie, w każdym reportażu telewizyjnym jako zespół, który powstrzymał Lewandowskiego i Bayern - dodał polski bramkarz. Polscy kibice elektryzowali się tym pojedynkiem, nie brakowało niewybrednych komentarzy pod adresem Rafała Gikiewicza i sugestii, by dał spokój i pozwolił polskiemu asowi pobić rekord, bo to jest patriotyczna postawa. Bramkarz FC Augsburg był jednak niezłomny - do końca meczu robił co w jego mocy, by rekord nie padł. Nie zdołał jednak temu zapobiec. W 89. minucie Robert Lewandowski doskoczył do dobitki piłki odbitej przez Rafała Gikiewicza. Ten rzucił mu się jeszcze pod nogi, ale tym razem już skapitulował. Półtorej godziny walki polsko-polskiej zakończyło się triumfem i rekordem Roberta Lewandowskiego w ostatniej akcji meczu.