W walce o ćwierćfinał Pucharu Niemiec Borussia Dortmund mierzyła się na Signal Iduna park z Werderem Brema. Bez Łukasza Piszczka, bez Jadona Sancho i Manuela Akanjiego, a przede wszystkim bez bramkarzy, bo Romana Buerkiego i Marvina Hitza zmogła grypa. Brak klasowego golkipera - w bramce zagrał we wtorek 23-letni Eric Oelschlagel - okazał się dla BVB zgubny. A Werder skwapliwie z tego faktu skorzystał. Już w 5. minucie goście objęli prowadzenie, a wszystko przez błąd młodego golkipera gospodarzy. Na bramkę z rzutu wolnego uderzył Max Kruse, piłka zmierzała w środek bramki, a jeszcze po drodze "dziubnął" ją Milot Rashica, który zdobył gola. Błąd popełnił Oelschlagel, bo strzał nie był bardzo trudny i zmierzał w środek bramki. Młody golkiper jednak nie zareagował na czas. Dortmund ruszył tedy do odrabiania strat, ale szło BVB jak po grudzie i lider Bundesligi nie potrafił wyrównać wyniku spotkania. Blisko był Mario Goetze, ale piłka po jego uderzeniu nieznacznie minęła bramkę gości. I gdy wydawało się, że na przerwę Werder zejdzie z prowadzeniem, Marco Reus fantastycznie przymierzył z rzutu wolnego zza pola karnego i wyrównał wynik pojedynku na 1-1. W drugiej odsłonie kapitan Borussii już się nie pojawił, szansę dostał Paco Alcacer. Hiszpan znów jednak nie błyszczał formą, jego koledzy w ofensywie bardzo się męczyli, a Werder grał z kontry i również nie zachwycał. W 76. minucie sędzia Felix Brych powinien podyktować jedenastkę dla BVB, bo Nuri Sahin faulował Raphaela Guerreiro. Arbiter jednak nie drgnął, kibice nie kryli swojej złości. W końcówce obie ekipy miały po jednej świetnej okazji. Najpierw z wolnego uderzał Kruse, piłka odbiła się od pleców defensora Borussii i jakimś cudem Oelschlagel zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką. W odpowiedzi po rożnym główkował Thomas Delaney, ale trafił tylko w poprzeczkę bramki Werderu. Arbiter zarządził tedy dogrywkę i walka rozgorzała na dobre, a obie ekipy grały zrazu bardzo ostrożnie. Borussia z biegiem czasu zaczęła przeważać, aż w 105. minucie piłkę w środku przejął Christian Pulisic, rozegrał atak z Paco Alcacerem i zamknął akcję płaskim strzałem do bramki bremeńczyków. Werder miał kwadrans, by doprowadzić do rzutów karnych, jednak potrzebował tylko trzech minut drugiej części dogrywki i zrobiło się 2-2. Na listę strzelców po rykoszecie z defensorami Dortmundu wpisał się 40-letni Claudio Pizzarro, zapachniało karnymi. Jednak BVB zdołała zadać trzeci cios, w 113. minucie urwał się prawą flanką Maximilian Philipp, zgrał w pole karne, a tam Achraf Haikimi rozstrzygnął spotkanie bramką na 3-2. Zostały trzy minuty do końca, Werder atakował rozpaczliwie i znów wyrównał. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Martina Harnika, ten główkował celnie w 119. minucie, a fatalny błąd Oelschlagela sprawił, że znów w Dortmundzie był remis. Tym razem 3-3. O wygranej miały więc zadecydować rzuty karne. Jako pierwszy chybił w serii karnych Paco Alcacer, który zmarnował... pierwszy w ogóle strzał. Werder wyszedł na prowadzenie po bramce Claudio Pizzarro. Po chwili Jiri Pavlenka odbił piłkę po strzale Maximiliana Philippa, goście prowadzili już 2-0. Wreszcie Axel Witsel przełamał niemoc BVB, a Julian Weigl zmieścił piłkę w siatce, choć na ręce miał ją Pavlenka (2-3). Rywalizację zamknął Max Kruse, który trafił przy słupku i wyeliminował BVB z Pucharu Niemiec. Werder zagra tym samym w ćwierćfinale. W drugim wieczornym meczu 1/8 finału Deutscher Pokal MSV Duisburg na swoim terenie mierzył się z SC Paderborn 09. Gospodarze prowadzili od początku drugiej połowy 1-0, ale Paderborn zadał trzy ciosy i zapewnił sobie awans do ćwierćfinału dzięki wygranej 3-1.