Sebastian Staszewski, Interia: - Gratuluję ci transferu do Bayernu Monachium. Jak doszło do tego, że latem przeniesiesz się z Czarnych Sosnowiec do aktualnego lidera żeńskiej Bundesligi? Weronika Zawistowska: - Zimą w Bayernie kilka zawodniczek miało kontuzje. Klub odezwał się więc do mnie w styczniu z zaproszeniem na testy. Byłam w Monachium trzy dni. Pierwszego przeszłam test na obecność COVID-19, później miałam testy wytrzymałościowe i szybkościowe, a na koniec wybiegłam na boisko. Trzeciego dnia okazało się, że wyszedł mi wynik pozytywny... Co na to Niemcy? - Po prostu musiałam zejść z boiska i wrócić do Polski. Na dodatek kilka dni przed wyjazdem do Niemiec miałam stłuczkę samochodową. Zaczęłam zastanawiać się czy to nie są jakieś znaki ostrzegawcze... Ale zaryzykowałam i nie żałuję. Jeszcze w Monachium odbyła się rozmowa po której wiedziałam, że będzie okej. Później menadżer wszystkie szczegóły dograł przez telefon. Kiedy Niemcy skontaktowali się z tobą po raz pierwszy? - Agent od dwóch lat był w kontakcie z dyrektorką sportową Bayernu. Spotkali się na jednym z turniejów na którym grałam, wymienili się telefonami. Ale wtedy nie byłam gotowa na transfer. W niemieckich mediach można znaleźć informację, że zostaniesz wypożyczona do innego klubu. To pomysł na rozwój twojej kariery? "Opracowaliśmy plan, jak chcemy wspólnie rozwijać ją w najbliższych latach" - powiedziała Bianca Rech, dyrektor sportowy klubu. - Od razu rozmawialiśmy o tym, że zostanę wypożyczona na rok. Trenerzy nie chcieli, żebym siedziała na ławce albo grała w rezerwach. Dziś nie jestem gotowa na to, aby występować w pierwszym zespole - dlatego podpisaliśmy umowę na trzy lata. Rok mam na to, aby ograć się w 1. Bundeslidze. Jest już nawet wstępne zainteresowanie, ale czekam aż dostanę potwierdzenie. Oferta z Bayernu była jedyną, jaką otrzymałaś? - Nie, były jeszcze inne. Była na przykład propozycja z Sandu, ale nie chciałam zostawiać Sosnowca dla ekipy ze środka tabeli. Umówiliśmy się, że odejdę tylko do dużej firmy. Dostaliśmy sygnały z Eintrachtu Frankfurt, Wolfsburga. Była też oferta z Realu Madryt. Natomiast uważam, że Bundesliga to najlepsza żeńska liga świata, całkowity top, dlatego wybrałam Bayern. Czy przy wyborze klubu znaczenie miało to, że gwiazdą Bayernu jest Robert Lewandowski? - Na pewno to bardzo miły dodatek, ale koncentrowałam się na innych kwestiach. Kontrakt z Bayernem podpisałaś w Monachium. Miałaś więc okazję porozmawiać z "Lewym"? - Nie, jeszcze nie. Mam nadzieję, że wszystko przede mną. Grasz na pomocy. Kto jest więc twoim piłkarskim idolem? - Kiedyś byłam porównywana do Kamila Grosickiego. Kamil jest piekielnie szybki, a szybkość to także mój atut. Poza tym lubię patrzeć na jego grę. Imponuje mi też inny szybki zawodnik, Kylian Mbappé z PSG, który ma ogromny potencjał. Ale od razu zaznaczę, że w ćwierćfinale Ligi Mistrzów kibicowałam Bayernowi i strasznie było mi smutno jak odpadli... Jeśli natomiast chodzi o piłkarki to lubię Adę Hegerberg z Olympique Lyon czy Shanice van de Sanden z Wolfsburga. Jesteś kolejną Polką, która zagra w Bundeslidze. W Wolfsburgu występują Ewa Pajor i Katarzyna Kiedrzynek, w Turbinie Poczdam Małgorzata Mesjasz, Agata Tarczyńska reprezentuje Werder Brema, a Sylwia Matysik Bayer Leverkusen. Przed transferem konsultowałaś się z koleżankami? - Tak, dziewczyny jak tylko dowiedziały się o ofercie, pisały do mnie i mnie wspierały. Uważam, że wyjazd do zagranicznego klubu to dla mnie krok naprzód. Dziewczyny uważają tak samo. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia