Peter Bosz kopał sobie grób przynajmniej od kilku tygodni. Prowadzona przez niego Borussia nie wygrała w Bundeslidze od 30 września, z najwyższym trudem nie zakończyła fazy grupowej Ligi Mistrzów na ostatnim miejscu, a przez dwa i pół miesiąca dała kibicom tylko jeden powód do radości, gdy w Pucharze Niemiec wygrała z trzecioligowym Magdeburgiem. Sternicy Borussii stali murem za Holendrem, który w zeszłym sezonie doprowadził do finału Ligi Europy młodziutki Ajax, ale Bosz w końcu nie dał im wyboru. W sobotę Borussia przegrała u siebie z Werderem Brema 1-2 i to przelało czarę goryczy. Lot "wte i wewte" O ile zwolnienie Bosza przy takich wynikach było tylko kwestią czasu, o tyle jego następca został okrzyknięty - jak rzadko kiedy słusznie - sensacyjnym. W niedzielę Hans-Joachim Watzke ogłosił, że nowym szkoleniowcem Borussii został Peter Stoeger, który podpisał kontrakt do końca sezonu. Jeśli wierzyć relacji trenera, Borussia znalazła trenera w kilkanaście godzin. - Wczoraj wyleciałem z Kolonii do Wiednia. Po południu dostałem telefon od Akiego (Joachima Watzkego) i dziś rano odbyłem lot w drugą stronę - przyznał w niedzielę Peter Stoeger, który powierzoną mu funkcją był tak samo zaskoczony jak dziennikarze na jego prezentacji. - Tak samo jak dla was to dla mnie niespodzianka. Ale to wyjątkowe wyzwanie, które sprawiło mi wielką radość - podkreślił 51-letni Austriak. Zaskoczenie rzeczywiście jest ogromne, bowiem przed tygodniem Stoeger został zwolniony z ostatniej w tabeli Kolonii. W tym sezonie "Kozły" pod jego wodzą wypracowały bilans... 0-3-11. - Myślę, że Aki nie oceniał mnie z perspektywy ostatnich tygodni, ale ponad 4-letniej pracy w Kolonii - przypomniał austriacki trener, który objął "Kozły" w 2013 roku. Przywrócił Kolonii Bundesligę, a w tym roku, po 25-letniej przerwie, również europejskie puchary. - Liverpool nie zakontraktowałby Juergena Kloppa, patrząc na jego ostatni sezon w Borussii Dortmund - argumentował Hans-Joachim Watzke. Kontrakt z pocałowaniem ręki Porównanie to jednak nie najszczęśliwsze, ponieważ Klopp wcześniej doprowadził BVB do dwóch tytułów mistrza Niemiec. Tymczasem Stoeger przed 1. FC Koeln prowadził wyłącznie austriackie kluby. Co prawda z Austrią Wiedeń zdobył mistrzostwo Austrii, ale tylko Austrii. Ma się to nijak do wygrania wymagającej ligi, gdzie karty rozdaje Bayern Monachium. Nie ma co ukrywać, że nie jest to nazwisko na miarę Borussii Dortmund. Zdaje sobie z tego sprawę sam zainteresowany. Stoeger dostał kontrakt do końca sezonu i przyjął go z pocałowaniem ręki. - Taką szansę dostaje się raz w życiu. Nie potrzebuję kontraktu do 2020 roku. Równie dobrze mógłbym podpisać kontrakt na 14 dni. Mamy sześć miesięcy i zobaczymy, co będzie dalej - mówił na niedzielnej konferencji. Stoeger może zaklinać rzeczywistość, ale fakty są takie, że w ostatnich 20 latach tylko dwaj tymczasowi trenerzy Borussii dostali kredyt zaufania na dłużej niż do końca sezonu. Rozwiązanie z trenerem wyciągniętym z kapelusza odpowiada obu stronom, bo według niemieckich mediów w czasie gdy Borussia prezentowała Petera Stoegera, finalizowała negocjacje z najzdolniejszym trenerem młodego pokolenia w Niemczech Julianem Nagelsmannem z Hoffenheim. "Bild" nawet już podał, że 30-latek zaakceptował warunki Borussii, teraz ze sobą muszą się jeszcze dogadać kluby. Trenerzy 40+ Wybór Nagelsmanna jest logiczny - Borussia wracałaby na ścieżkę, którą wytyczył do dziś świetnie wspominany w klubie Juergen Klopp. Młodego trenera już na dorobku, ale jeszcze bez nazwiska, pozyskanego z mniejszego klubu. Kloppa Borussia wyłowiła z Mainz. Podpis pod umową złożył świeżo po 41. urodzinach. W 2015 roku wariant ten został powtórzony z innym moguncjaninem Thomasem Tuchelem, który obejmując tekę trenera, też miał 41 lat. Borussia od zawsze celuje w trenera z niskiego 40+. Podobnie było z wyciągniętym z Grasshopper Zurych Ottmarem Hitzfeldem. Kiedy Szwajcar trafił do Borussii w 1991 roku, miał 42 lata. O Nagelsmannie mówi się, że wyprzedza epokę. W lipcu trener Hoffenheim skończył 30 lat. W ciągu półtora roku dosłownie podbił Bundesligę. W debiutanckim sezonie uratował zespół przed spadkiem, w pierwszym pełnym na ławce Hoffenheim wywalczył 4. miejsce i awansował do Ligi Europy. Tego wszystkiego dokonał przed trzydziestką! Sklonować Nagelsmanna Właściciel klubu śmieje się, że Nagelsmanna musi sklonować. Dietmar Hopp musi się spieszyć, bo nazwisko złotego trenera wymienia się w kontekście objęcia nie tylko Borussii Dortmund, ale nawet Bayernu Monachium, a jego szanse na to drugie stanowisko oceniane są na równi z selekcjonerem reprezentacji Niemiec Joachimem Loewem. W Hoffenheim połapali się w tym, co się święci, dlatego już przed sezonem kontrakt z Nagelsmannem przedłużono do 2021 roku, choć obecna umowa wygasała dopiero za dwa lata. Przede wszystkim chodziło o dopisanie klauzuli odstępnego, która jak podał "Bild", wynosi 5 mln euro. Tyle Borussia Dortmund zapłaciła w tym roku Ajaksowi za prawie dwa razy starszego Bosza. Spekuluje się, że wyciągnięcie Nagelsmanna na rok przed wejściem w życie klauzuli odstępnego może się wiązać z wydatkiem rzędu 10 mln euro. Najmłodszy trener w Bundeslidze potraktowany został jak największa gwiazda w zespole i w istocie tak jest. Jego błyskawiczna kariera przypomina losy Andre Villasa-Boasa, który w sezonie 2010/11 jako 33-latek zdobył z FC Porto potrójną koronę: mistrzostwo i Puchar Portugalii oraz Ligę Europy. Niesamowity rozwój Juliana Nagelsmanna, który wprowadza w zakłopotanie dużo bardziej doświadczonych trenerów, z jednej strony budzi podziw, ale z drugiej niepokoi. Kij w mrowisko wsadził były Borussen, ceniony również w Bayernie Ottmar Hitzfeld. Szwajcar odradza 30-latkowi transfer do Borussii już tego lata, przekonując, że z szacunku do Hoffenheim młody trener powinien wypełnić kontrakt w matczynym klubie. Hitzfeld pyta retorycznie: - Jeśli ktoś taki jak Nagelsmann dostałby Borussię, mając 30 lat, to co będzie potem? Co jeszcze będzie miał do zrobienia w wieku 40 lat? łup Bundesliga: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz