Kibice BVB w lecie wiązali ogromne nadzieje w związku z dużymi zmianami na ławce trenerskiej. W klubie doszło do istnej rewolucji. Działacze zaryzykowali i powierzyli zespół byłemu zawodnikowi, Nuriemu Sahinowi. 36-latek z kolei szybko odezwał się do Łukasza Piszczka, którego mianował na asystenta. Wśród sympatyków Borussii niemal natychmiastowo wybuchła euforia. Identyczne nastroje panowały w kraju nad Wisłą, ponieważ Polak stanął przed życiową szansą pokazania się w jednej z czołowych lig globu. Niestety na początku 2025 roku obu panów nie ma już w klubie. Słabe wyniki spowodowały zwolnienie głównego szkoleniowca. "Niestety nie udało nam się sprostać sportowym ambicjom Borussii Dortmund w tym sezonie. Życzę temu wyjątkowemu klubowi wszystkiego najlepszego" - powiedział na pożegnanie Niemiec. Lojalny wobec niego okazał się były defensor, w efekcie czego piłkarzy wielokrotnych mistrzów kraju prowadzi obecnie zupełnie inny sztab. Jeszcze nie wszystko stracone. Łukasz Piszczek może wrócić do Niemiec Początkowo Polacy łudzili się, że Łukasz Piszczek zostanie tymczasowym pierwszym trenerem. Tak się jednak nie stało, a optymistów brutalnie na ziemię w rozmowie z "WP SportoweFakty" sprowadził Lukas Lauer z redakcji "RUHR24". "Wciąż brakuje mu doświadczenia, by prowadzić klub na najwyższym poziomie. Jest różnica między pracą jako grający trener w czwartej lidze polskiej a rolą pierwszego trenera klubu z pierwszej ligi, który chce walczyć o tytuły" - skomentował żurnalista. 39-latek zdaniem dziennikarza wciąż może dopiąć swego i nawet pracować ponownie za zachodnią granicą. "Jestem sobie w stanie wyobrazić, że wielu zawodników chętnie słuchałoby byłego piłkarza takiego jak on. W końcu przez lata był jednym z najlepszych bocznych obrońców na świecie" - trafnie zauważył. Po czym wlał optymizm w serca Polaków. "Ważne jest, by Piszczek nadal zdobywał doświadczenie jako trener. To, gdzie je zdobędzie, zależy oczywiście od ofert. Można jednak sobie wyobrazić, że w przyszłości ponownie będzie pracował w Niemczech" - zakończył. Tymczasem Borussia Dortmund po nieudanej kadencji Nuriego Sahina powoli zyskuje wiatr w żagle. BVB notuje serię trzech meczów bez porażki. O podtrzymanie dobrej passy powalczy w sobotnie popołudnie. Na godzinę 15:30 zaplanowano jej domową potyczkę z VfB Stuttgart.