VfB Stuttgart wiosną ma walczyć o utrzymanie w Bundeslidze, ale robi to bardzo nieporadnie. W 2019 roku ekipa Szwabów przegrała dwa mecze, licząc z tymi z roku 2018, cztery z rzędu i coraz bliżej jej do zaplecza elity, niż do utrzymania. Czarną serię miało przerwać zwycięstwo w niedzielę na Mercerdes-Benz Arena z SC Freiburg, czyli bezpośrednim rywalem w walce o ligowy byt. Goście również przegrali dwa mecze w tym roku, w tabeli znaleźli się tuż nad strefą spadkową. Freiburg świetnie otworzył mecz, w 4. minucie Niels Petersen wycofał piłkę przed pole karne, a tam Janik Haberer płaskim strzałem dał prowadzenie swojej ekipie. W pierwszej odsłonie gospodarze mogli wyrównać, jednak strzały Alexandra Essweina i Christiana Gentnera mijały bramkę Alexandra Schwolowa. Po zmianie stron VfB ruszyło do ataku i wreszcie kibice w Stuttgarcie mieli chwile radości obserwując swój zespół. Wyrównał w 75. minucie Emiliano Insua, któremu świetnie przed bramką piłkę wyłożył Nicolas Ivan Gonzalez. Ten sam zawodnik asystował w 84. minucie, a gola na wagę prowadzenia strzelił Daniel Didavi. Wydawało się, że VfB spokojnie dowiezie triumf do końca. Nic z tych rzeczy. W 89. minucie gry z boiska wyleciał Mario Gomez, który zaatakował łokciem rywala, a trzy minuty później remis uratował Freiburgowi Florian Niederlechner. Po remisie VfB Stuttgart nie udało się awansować ponad strefę spadkową, 16. ekipa Bundesligi do bezpiecznej lokaty traci trzy punkty. SC Freiburg jest 13., ma siedem "oczek" zapasu nad swoim niedzielnym rywalem.