Znakomicie dysponowana na początku sezonu Hertha Berlin na swoim Olympiastadion gościła SC Freiburg, które już niemal tradycyjnie rozpoczęło rozgrywki Bundesligi przeciętnie. Stara Dama traciła do podium raptem dwa punkty, a mając w składzie niezwykle skutecznego Ondreja Dudę mogła liczyć na pełną pulę w starciu z ekipą z Badenii. I to właśnie Słowak otworzył wynik meczu, w 7. minucie wpadł w pole karne gości, zakręcił defensywą i pewnym strzałem przy słupku otworzył wynik. Alexander Schwolow nie miał szans na interwencję i wkrótce musiał wyciągać piłkę z siatki. Goście szybko doszli od siebie po straconym golu, ruszyli do ataku i w 37. minucie było już 1-1. Robin Koch dostał piłkę przed szesnastką, kropnął ile sił w nogach i wpisał się na listę strzelców. Po zmianie stron Stara Dama ruszyła do ataku, miejsce na podium było na wyciągnięcie ręki, ale trzeba było ograć ambitnych rywali przed własną publicznością. Próbowali szczęścia Vedad Ibisević, Salomon Kalou i Duda, ale piłka nie chciała znaleźć drogi do bramki rywali. W 88. minucie wydawało się, że Hertha zyska rzut karny, sędzia odgwizdał faul w polu karnym Manuela Gulde, ale postanowił jeszcze obejrzeć sytuację na VAR. Powtórka sprawiła, że karny został anulowany i mecz zakończył się remisem. Stracone dwa punkty na oczach ponad 50 tysięcy fanów sprawiły, że Hertha Berlin miast awansować na miejsce trzecie w Bundeslidze plasuje się na pozycji piątej. Cenny jeden punkt wywieziony z Berlina dał SC Freiburg awans na pozycję dwunastą.