Lewandowski został zaatakowany przez internautów. Zarzucają mu, że na walkę z kryzysem sanitarnym przeznaczył zbyt małą kwotę w stosunku do swoich zarobków. Nic nie znaczy dla nich fakt, że polski snajper okazał się pierwszym sportowcem, który w obliczu katastrofy sięgnął do kieszeni tak głęboko. W obronie napastnika Bayernu Monachium stanął Mateusz Borek. W felietonie dla "PS" pisze tak: "Internetowi mądrale płaczą, że to za mało, że to raptem kilka procent dochodów napastnika Bayernu. Dla mnie to niepojęte. Lewandowscy wspierają walkę z koszmarną zarazą kwotą aż miliona euro! (...) Jeśli ktoś uważa, że za mało, to jego sprawa. Naprawianie świata niech każdy zacznie od siebie. Niech każdy z nas stanie przed lustrem i zada sobie pytania: czy ja pomogłem, w jaki sposób się w to włączyłem, czy wsparłem finansowo". "Lewy" przebywa obecnie w swoim domu w stolicy Bawarii. Kontynuuje rehabilitację po urazie, jakiego doznał w meczu Ligi Mistrzów pod koniec lutego. Do gry miał wrócić 4 kwietnia na potyczkę z Borussią Dortmund. Wszystko wskazuje na to, że do tego czasu Bundesliga nie wznowi jednak rozgrywek. Tymczasem Borek zapewnia w felietonie, że pieniądze od Lewandowskich trafią do Polski. Potwierdził tę informację w kilku źródłach. Kto dokładnie skorzysta na dobroczynnym geście? Decyzja w tej sprawie ogłoszona ma zostać w poniedziałkowe popołudnie. UKi