Łukasz Piszczek rzadko udziela wywiadów i rzadko spotyka się z dziennikarzami. Dla oficjalnej witryny Bundesligi Polak - nazwany w materiale "gwiazdą BVB" - zrobił wyjątek. I opowiedział o tym, jaka jest recepta sukcesu Borussii na początku sezonu 2018/2019. - O tym, czy zwycięstwo z Mainz będzie miało dla nas znaczenie, przekonamy się po zakończeniu sezonu. Musimy nadal grać tak dobrze, jak do tej pory. Jeśli przestaniemy, to na pewno nam to nie pomoże w walce o tytuł - przyznał polski defensor BVB. Dziennikarze wyliczyli, że gdy po raz ostatni bramka Piszczka dała Borussii zwycięstwo nad Mainz - w 2011 roku BVB wygrało 2-1 - wiosną Dortmund fetował mistrzostwo Niemiec. Czy tak będzie i tym razem? Borussia prowadzi w Bundeslidze niepodzielnie, ma cztery punkty zapasu nad drugą Borussią Moenchengladbach oraz dziewięć nad mistrzami z Bayernu Monachium. - Nasza przewaga nad Bayernem nie ma w tej chwili znaczenia. W Bundeslidze są też inne mocne zespoły, jak Frankfurt czy Lipsk, które grają bardzo dobrze i chcą wygrywać. Dlatego musimy się skupić na naszym kolejnym spotkaniu, a nie na tym, co będzie na koniec sezonu - przestrzegł weteran w barwach BVB. 33-letni Piszczek to jeden z najstarszych piłkarzy w ekipie Luciena Favre'a i jeden z nielicznych, który pamięta smak ostatniego mistrzostwa Niemiec, zdobytego w 2012 roku. Polak podkreślił, że wiele do gry drużyny wnosi Hiszpan Paco Alcacer. Snajper strzelił bramkę Mainz i w tym tygodniu został zawodnikiem BVB do 2023 roku. Wcześniej był tylko wypożyczony z FC Barcelona. - Paco ma snajperski nos i to jest nasza przewaga nad konkurencją. Nie pierwszy raz wchodzi z ławki i daje nam bramki. Tak zresztą się dzieje bez względu na to, kto wchodzi z rezerwy. To nam mocno ułatwia grę i dla piłkarzy na murawie to naprawdę bardzo fajne uczucie - argumentował Polak. Borussia Dortmund po raz pierwszy w swojej historii nie przegrała żadnego z pierwszych dwunastu meczów w Bundeslidze. Co to oznacza dla naszego rodaka? - W każdym meczu musimy walczyć do samego końca i na pewno nie było to łatwe. I tak będzie już do końca sezonu - przyznał Łukasz Piszczek.