Przed meczem można było odgadnąć kto jest faworytem. Drużyna Werderu (”Zielono-Biali”) plącze się na dole tabeli zajmując 17. pozycję, za to zespół Borussii zajmując piąte miejsce w rozgrywkach był zdecydowanym kandydatem do zwycięstwa. Początek spotkania nie zapowiadał emocjonującego meczu. Piłkarze starali się wypracowywać sytuacje, ale gra nie kleiła się obu drużynom. Sędzia miał niewiele pracy. Dopiero w trzecim kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Sędzia pokazał żółte kartki zawodnikom Werder: Theodorowi Gebre'owi w 34. i Milosowi Veljkovicowi w 41. minucie. Na tym zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Jedyną kartkę w drugiej połowie dostał Tony Jantschke z drużyny gości. Była to 47. minuta meczu. W 62. minucie za Yuyę Osakę wszedł Leonardo Bittencourt. Po chwili trener Borussii postanowił skorzystać ze swojego jokera. W 71. minucie na plac gry wszedł Jonas Hofmann, a murawę opuścił Lars Stindl. Na cztery minuty przed zakończeniem pojedynku w jedenastce Werderu doszło do zmiany. Fin Bartels wszedł za Milota Rashicę. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. ”Zielono-Biali” otrzymali w meczu dwie żółte kartki, natomiast ich przeciwnicy jedną. Drużyna gospodarzy w drugiej połowie wykorzystała wszystkie zmiany. Natomiast zespół Borussii w drugiej połowie dokonał czterech zmian. Już w najbliższą sobotę jedenastka Werderu będzie miała szansę na kolejne punkty grając na wyjeździe. Jej rywalem będzie Schalke 04 Gelsenkirchen. Natomiast w niedzielę 1. FC Union Berlin zagra z jedenastką Borussii na jej terenie.