Dzisiaj o odejściu 47-letniego Kloppa z drużyny z Dortmundu napisał niemiecki dziennik "Bild". - Przeprowadziliśmy ostatnio kilka rozmów z inicjatywy Juergena Kloppa i podjęliśmy wspólną decyzję, że po siedmiu latach wielkich sukcesów trener odejdzie z klubu po zakończeniu sezonu - powiedział na konferencji prasowej szef Borussii Hans-Joachim Watzke. - Jestem pewien, że to właściwa decyzja - podkreślił Klopp. - Ten zespół zasługuje na odpowiedniego dla siebie trenera - dodał. - Nie było to planowane, czy zamierzone. Po prostu poczułem, że nadszedł odpowiedni moment i nie jestem już chyba odpowiednim człowiekiem na tym miejscu - wyjaśnił. - To nie jest tak, że jestem zmęczony - powiedział szkoleniowiec, odnosząc się do doniesień prasowych, jakoby miał złożyć rezygnację z powodu "wypalenia". - Nie rozmawiam w tej chwili z żadnym innym klubem, ani w Anglii, ani nigdzie - stwierdził Klopp. Powiedział jednak, że nie zamierza robić sobie dłuższej przerwy w pracy. - Ten klub potrzebuje zmiany - powiedział trener Borussii. - Głównym problemem jest to, że dopóki ja tu jestem, patrzymy na nasze sukcesy z przeszłości - ocenił Klopp. Trener Borussii podczas konferencji prasowej przyznał, że do tej pory nie poinformował piłkarzy o swojej decyzji. - Teraz to zrobię - powiedział. Klopp jest szkoleniowcem BVB od 2008 roku. Z zespołem wywalczył dwa tytuły mistrza Niemiec, krajowy puchar i zagrał w finale Ligi Mistrzów, przegranym 1-2 z Bayernem Monachium. W sukcesach Borussii w tym okresie wielki udział miała trójka Polaków: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. "Bild" napisał, że Borussia ma już nawet następcę Kloppa, którym miałby być Thomas Tuchel - w poprzednim sezonie trener FSV Mainz. Władze z Dortmundu zaproponowały mu podobno czteroletni kontrakt opiewający na kwotę 20 mln euro. - Nie będziemy dzisiaj komentować żadnych doniesień na temat ewentualnego następcy - poinformował rzecznik prasowy klubu Sascha Fligge.