Zobacz szczegóły z Bundesligi!Lewandowski - jeśli wierzyć zgodnym doniesieniom polskich, niemieckich i hiszpańskich mediów - chciałby zostać zawodnikiem Realu Madryt. 30-letni napastnik oficjalnie niczego nie potwierdził, ale fakt zmiany menedżera z Cezarego Kucharskiego na Piniego Zahaviego ma świadczyć o tym, że Polak przymierza się do wielkiego transferu, prawdopodobnie ostatniego w Europie. "Lewy" musiał dojść do wniosku, że Kucharski, z którym współpracował od dziesięciu lat, będzie mieć mniejsze szanse w rozmowach z najważniejszymi ludźmi w Bayernie i dlatego zdecydował się na nowego przedstawiciela. Izraelczyk to w świecie futbolowych agentów postać rozpoznawalna, mająca za sobą szereg udanych transakcji nie tylko przy transferach piłkarzy, także przy zmianach właścicielskich klubów (Chelsea). Kibice zainteresowani zmianą drużyny przez Lewandowskiego muszą uzbroić się w cierpliwość i do czasu wyjaśnienia sprawy pozostają im dywagacje na ten temat. Sceptycznie do powodzenia Lewandowskiego w "Operacji Real Madryt" podchodzi trener bawarskiej drużyny Jupp Heynckes, który swoje zdanie przedstawił w rozmowie z lokalnym monachijskim tabloidem "Tz". - Jak na razie on nie powiedział, że jego życzeniem jest przeprowadzka do Madrytu. Ale jest też tak: Skoro zmienił doradcę, ludzie zaczęli spekulować o wielkich rzeczach. Bayern od zawsze miał bardzo jasne stanowisko w sprawie sprzedawania piłkarzy: jeśli klub chce zatrzymać zawodnika, a zawodnik ma kontrakt, to nie potrafię sobie wyobrazić, że Bayern pozwoli zawodnikowi odejść. Aż za dobrze znam szefów klubu - powiedział doświadczony 72-letni trener, dla którego to trzeci pobyt na ławce trenerskiej bawarskiego klubu. Heynckes zjawił się w klubie jesienią ubiegłego roku i od tamtego czasu wypracował 20 punktów przewagi nad drugim miejscem w Bundeslidze, choć jak zdradził nie chciał w ogóle wracać do trenerki. Do przyjęcia oferty Bayernu nakłoniły żona i córka, które przekonywały, że monachijczycy nie mają żadnej alternatywy. - Rodzina powiedziała: No to zrób to! Ja się dłużej wahałem. Ekonomicznie to nie miało znaczenia. Mogę wam powiedzieć, że negocjacje z Bayernem nie trwały nawet przez sekundę. Było tylko "tak" albo "nie". Wiem, że klub jest hojny. Ale tego nie planowałem. Zrozumiałem, że jest jak w polityce. Robiło się coraz ciaśniej i trzeba było podjąć decyzję. Aż powiedziałem: "dobra, zrobię to" - opowiadał szkoleniowiec, który w 2013 roku poprowadził zespół do zdobycia potrójnej korony. A kto ewentualnie za Lewandowskiego? Tymczasem ogólnokrajowa bulwarówka "Bild" bawi się w sobotę spekulacjami na temat potencjalnych następców Lewandowskiego, jeśli jednak udałoby mu się trafić do Realu Madryt. Dziennik zastrzegł, że musi to być ktoś o "zbliżonej klasie do snajpera z Polski". "Jeśli zmieniasz doradcę i bierzesz człowieka specjalizującego się w wielkich transferach to nie robisz tego po to, żeby wypełnić obowiązujący kontrakt" - czytamy. Umowa Lewandowskiego wygasa w 2021 roku. Największe szanse na ewentualne zapełnienie miejsca po byłym graczu Lecha Poznań i Borussii Dortmund daje się Timo Wernerowi z RB Lipsk, a i tak nie są one imponujące, bo zdaniem "Bildu" wynoszą 50 proc. Następni w kolejce są: Paulo Dybala z Juventusu (30 proc. szans na transfer), Mauro Icardi z Interu (30 proc.), Alvaro Morata z Chelsea (25 proc.). 5 proc. szans daje się na transfer Janna-Fietego Arpa z Hamburga. Rozwiązanie "wewnętrze", jak to ujęła gazeta, czyli postawienie na Sandro Wagnera albo Thomasa Muellera wyliczono na odpowiednio 10 i 5 proc. szans. Najmniej prawdopodobne (1 proc.) są transfery Harry'ego Kane'a z Tottenhamu, Andrei Belottiego z Toirno oraz Mariano Diaza z Lyonu. Ale wyliczono też szanse Lewandowskiego na pozostanie w Bayernie. Wynoszą 75 proc. "Bayern chce zatrzymywać najlepszych piłkarzy i udowadniał to w przeszłości, że jest klubem, który kupuje, a nie sprzedaje" - napisano w uzasadnieniu. kip