Hertha Berlin zaliczyła bardzo obiecujący start w tym sezonie, jednak stołeczna ekipa zawiodła już w 2. kolejce. Eintracht Frankfurt wygrał z drużyną Bruna Labbadii aż 3-1, a kolejny przeciętny mecz zaliczył Krzysztof Piątek. Polski napastnik został zmieniony już w przerwie meczu. Cztery bramki zdobyte w starciu z Werderem Bremą rozbudziły nadzieję kibiców Herthy Berlin na mocny start obecnej kampanii Bundesligi. Dziennikarze docenili walory ofensywne stołecznej drużyny, a "Kicker" rozpisywał się nawet o kłopotach bogactwa trenera Bruna Labbadii, jeżeli chodzi o możliwości konfigurowania formacji ataku. Ostatecznie Niemiec nie zdecydował się wystawić do składu nowego nabytku Herthy Jhona Cordoby i od pierwszej minuty na boisku pojawił się Krzysztof Piątek. Polski napastnik miał szansę udowodnić, że to on zasługuję na grę w podstawowym składzie i zdecydowanie nie wykorzystał jej. Popularny "Il Pistolero" zanotował bowiem jedynie siedem kontaktów z piłką, nie oddał żadnego strzału na bramkę, nie wygrał ani jednego starcia z rywalem i przebiegł nieco powyżej sześciu kilometrów, odbijając się głównie od obrony Eintrachtu. Piątkowi udało się tylko dwa razy celnie podać i już w przerwie został zmieniony na Jhona Cordobę: - Został odłączony od gry i nie wykonał żadnego groźnego ataku - napisali o jego grze dziennikarze "sportbuzzer.de", oceniając jego występ na 4,5 (w skali od 1-6, gdzie 1 to najlepsza ocena). W tej kwestii niemieckie media były zgodne i żadne nie zdecydowały się przyznać Piątkowi wyższej oceny. Pozycja polskiego napastnika spada coraz bardziej i niewykluczone, że Cordoba już w najbliższym spotkaniu wystąpi od samego początku. "Spor1.de" już przed meczem spekulował, że były gracz AC Milan odczuwa coraz większą złość, co było widoczne po jego reakcji na opuszczenie boiska w meczu 1. kolejki pomiędzy Werderem a Herthą