Polski napastnik mistrzów Niemiec imponuje formą na początku sezonu. W trzech meczach Bundesligi strzelił sześć goli i otwiera tabelę najlepszych snajperów niemieckiej ekstraklasy. Pięć goli "Lewego" dały Bayernowi punkty w dwóch pierwszych spotkaniach (remis z Herthą 2-2 i zwycięstwo z Schalke 3-0), jeszcze zanim dali o sobie znać pozyskani ostatnio piłkarze. W ostatnim spotkaniu z FSV Mainz "odpalili" już Ivan Periszić, Benjamin Pavard, a Philippe Coutinho napędzał grę drużyny i wypracowywał okazje strzeleckie. Wygląda na to, że Lewandowski wreszcie doczekał się wsparcia, o które wielokrotnie apelował w wywiadach, co denerwowało szefów Bayernu. Wytknął mu to zresztą dyrektor sportowy Bayernu Monachium Hasan Salihamidżić. - Wszyscy doceniamy Roberta za jego stałą światową klasę - chwalił Polaka Salihamidżić w wywiadzie dla "Kickera", ale jednocześnie zrugał go za komentowanie pracy szefów. - Powiedziałem mu kiedyś, żeby nie martwił się o moją pracę lub pracę Karla-Heinza Rummenigge czy Ulego Hoenessa. To na pewno nie należy do niego - powiedział Salihamidżić i dodał, że jest przekonany, że Polak zrozumiał jego przekaz. Dyrektor sportowy podkreślił, że chociaż Bayern przyzwyczaił do tego, że wcześnie przeprowadza transfery, to w pewnych sytuacjach trzeba wykazać się cierpliwością. Tak było w ostatnim okienku transferowym, gdy Bawarczycy szybko ogłosili pozyskanie dwóch mistrzów świata - Benjamina Pavarda i Lucas Hernández, ale bardzo długo finalizowali ofensywne wzmocnienia. "Brazzo" jest jednak bardzo zadowolony z transferów. - Sprowadziliśmy dwóch mistrzów świata, jednego z najlepszych piłkarzy w osobie Coutinho, finalistę mundialu - Periszicia, niemiecki talent, który ma wielkie umiejętności, ale potrzebuje jeszcze czasu - Arpa i francuski talent - Cuisance'a - przypomniał Salihamidżić. MZ