Jeśli ktoś nie wiedział, skąd wzięła się ksywa Hajty - "Gianni" - to po lekturze rozmowy będzie o jedną zagadkę uboższy. Historia sięga roku 1998. I dzieje się na warszawskim lotnisku. - Mój bagaż nie dotarł wtedy na miejsce - relacjonuje 47-letni obecnie ekspert Polsatu. - Pilnie potrzebowałem majtek. Poszedłem więc do sklepu z Piotrkiem Świerczewskim i Tomkiem Iwanem i kupiłem cztery pary Versace. Musiałem zapłacić równowartość 600 marek. Nie wydałem tyle pieniędzy na wszystkie majtki w moim życiu. Hajto grał w Bundeslidze w latach 1997-2005. W innym fragmencie wywiadu został zapytany o aferę przemytniczą z 2003 roku. Został wówczas oskarżony o nielegalny handel papierosami. Sąd ukarał go grzywną w wysokości 43,5 tys. euro.