Pierwsza część sezonu ma dla Norwega słodko-gorzki smak. Słodki, bo gdy gra, niezmiennie imponuje skutecznością, podsycając plotki o transferze do jednego z gigantów piłki. Gorzki zaś, gdyż urazy uniemożliwiają mu regularne występy. Najpierw Haaland zmagał się z urazem mięśniowym, z powodu którego pauzował przez niemal trzy tygodnie - do 12 października. Kiedy wyleczył kontuzję, zdołał rozegrać... dwa mecze i znów został zmuszony do przerwy, tym razem z powodu problemów z biodrem. Pierwsze diagnozy wieszczyły, że prawdopodobnie nie zagra w końca listopada, a być może opuści również planowany na 4 grudnia, ligowy mecz z Bayernem Monachium. Jeszcze bardziej pesymistycznie wypowiadał się ojciec gracza, który wątpił, czy 21-latek zdoła w ogóle wrócić do gry w 2021 roku. Okazało się na szczęście, że obawy te były mocno przesadzone. Erling Haaland wraca do gry Borussia Dortmund włączyła bowiem snajpera do kadry na sobotni mecz z VfL Wolfsburg. Wygląda więc na to, że problemy zdrowotne ma on za sobą i to szybciej, niż wskazywały na to pierwotne diagnozy. Powrót Haalanda oznacza, że Bayern Monachium i Robert Lewandowski będą musieli mierzyć się z podwójnym wyzwaniem. Mistrzowie Niemiec - gdyż 4 grudnia staną przed wyzwaniem zatrzymania asa w bezpośrednim meczu, "Lewy" zaś - gdyż może on gonić go w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy Bundesligi. Polak ma na koncie 14 bramek, jego rywal - 9.TC Kto zdobędzie "Złotą piłkę" - SPRAWDŹ! Lewandowski czy Messi - komu należy się "Złota Piłka"?