Interia: Czy nie uważa pan, że Klopp za szybko odchodzi z Borussii Dortmund, skoro udało mu się wyciągnąć drużynę z kryzysu? Dariusz Pasieka: - Znam trochę Juergena Kloppa. Graliśmy przeciwko sobie. Byliśmy też na jednym kursie UEFA PRO w 2005 roku. Mnie ta decyzja nie dziwi. Juergen jest bardzo ambitnym człowiekiem, który stawia sobie wysokie cele. W ostatnim czasie było widać, że ta drużyna nie ma ikry, polotu. Patrząc przez pryzmat Polski, gdzie trener pracuje średnio siedem miesięcy, to po siedmiu latach w BVB, chyba nie można się dziwić, że Klopp chce zdjąć trochę presji z drużyny. Stwierdził, że ktoś musi odejść z tej maszyny i zdecydował, że to będzie jego głowa. Podobnie było w Mainz, gdzie też zdecydował, że nie przedłuży kontraktu. Może sam zauważył, że drużyna już na niego nie reaguje, tak jak powinna i może to jest właśnie powodem odejścia. Oprócz ambicji, co jeszcze cechowało Kloppa prywatnie? - Fantastyczny człowiek. Bardzo otwarty. Widząc kogoś znajomego na ulicy, na pewno nie przejdzie na drugą stronę. Ta jego otwartość i ciepło aż poraża w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dobrze postąpił, że ogłosił to już teraz? Do zakończenia sezonu jeszcze kilka ważnych meczów. - Patrzymy na to z perspektywy Polski. Dla piłki zagranicznej to żadna wielka rzecz. On będzie to samo robił, co do tej pory. Klopp chce zdjąć presję z klubu. Od początku sezonu czegoś brakowało. Seria niewygranych meczów, potem znowu trochę lepiej. W Lidze Mistrzów Borussia grała lepiej niż w Bundeslidze. Myślę, że Juergen dobrze to sobie przeanalizował. To nie jest tak, że BVB gra słabiej od dwóch, trzech tygodni. - Uważam, że mamy do czynienia ze zmęczeniem materiału. Jak ma się tyle lat jednego szefa - cały czas te same dyskusje, cały czas podobny sposób grania, to nie jest to łatwe. Wydaje się, że Klopp zrezygnował w dobrym momencie. Wcześniej wyprowadził Borussię z kryzysu bardzo wysoko. Mnie nie dziwi taka zmiana. Wpuszczenie trochę zimnej krwi. Myślę też, że nie ogłosiłby odejścia, gdyby na jego miejsce nie był ktoś inny zakontraktowany, tylko my o tym oficjalnie nie wiemy. - To tylko u nas tak się dzieje, że jak trener mówi, że nie przedłuży kontraktu, to go od razu wyrzucają. Jak piłkarz mówi, że nie przedłuży umowy, to go odsyłają do "klubu kokosa". Okazało się, ze Robert Lewandowski odchodził z klubu na podobnych zasadach i grał do ostatniego meczu. Grał fantastycznie, pokazywał, że jest pełnoprawnym piłkarzem tego zespołu. W ostatnim meczu dali mu strzelić rzut wolny, zdobył bramkę. Pożegnał się fantastycznie z publicznością w Dortmundzie. Podobnie będzie z Kloppem. To jest inna kultura piłki nożnej. Może u nas też tak kiedyś będzie. - Na zachód są Niemcy. Daleko tam nie mamy. Dzieli nas tylko granica. Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy u nas takich czasów. Nie bez przyczyny mówi się, że nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Jaka była recepta na sukces Kloppa przez te wszystkie lata? - Borussia musiała postawić na swoich piłkarzy. Tanich, których Klopp wypromował. Juergen ma specyficzne podejście do pracy. Wymaga od piłkarzy dużego zaangażowania. To kwestia jego sposobu gry - pressing, wysoki atak po stracie piłki i próba natychmiastowego jej odzyskania. - Myślę, że Klopp miał dużo szczęścia do transferów, szczególnie w pierwszych dwóch, trzech latach. Wydawało się, że sprowadzenie Lewandowskiego kosztowało wiele pieniędzy. Z perspektywy dzisiejszej pozycji i finansów, taki transfer kosztowałby o wiele więcej. Juergen zaczął z niczego. Właściwie na minusie, bo w Borussii były długi. Trzeba było promować tych piłkarzy, pokazywać jak mają grać. Wypromował Marcela Schmelzera, Matsa Hummelsa, którego nie chciał Bayern, Erik Durm został mistrzem świata, Kevin Grosskreutz jako prawy obrońca pojechał na mistrzostwa świata. Myślę, że Klopp potrafi uczynić piłkarza lepszym. W końcu BVB zdobyła mistrzostwo. To świetny okres Dortmundu, powrót do czasów Ottmara Hitzfelda, gdzie też Borussia była czołowym zespołem nie tylko niemieckim, ale też europejskim. Chylę czoła przed tym, co Klopp zrobił w Borussii. Mimo tego, ze dzisiaj pozycja w Bundeslidze jest taka sobie. W takim razie co zmieniło się przed obecnym sezonem, że Borussia już nie zachwyca? - Jest duża presja, dużo meczów - może zmęczenie materiału? Drużyna potrzebuje nowego impulsu, nowego stylu gry. Jaką teraz drogę powinien obrać Juergen Klopp? Anglia, Hiszpania, Włochy? - Według mnie powinien sobie zrobić małą przerwę, chociaż mówi, że nie chce. W ostatnim czasie Thomas Tuchel i Pep Guardiola obrali taką drogę. Przed objęciem dużego klubu robili sobie rok przerwy, żeby odpocząć i podładować akumulatory. W 2001 roku Juergen położył się spać jako piłkarz, a wstał będąc trenerem. Cztery dni po ostatnim meczu, usiadł już na ławce trenerskiej. - Od tego momentu Juergen pracuje. To jest 14 lat. Poprzez ilość meczów, różne sytuacje, jak spadek z Mainz, brak awansu, teraz dwie strony w Borussii Dortmund. Teraz potrzebuje nabrać dystansu do swojej pracy. Powinien trochę ją przeanalizować. Rok odpoczynku od piłki by mu się przydał. Przygotowałby się do objęcia dobrego klubu, bo na pewno będzie miał propozycje. Rozmawiał: Grzegorz Zajchowski