Cztery punkty przewagi zmierzających po dziewiąty z rzędu tytuł Bawarczyków nad RB Lipsk sprawiają, że walka o mistrzostwo nie rozpala do czerwoności. Ciekawiej jest za kulisami, a główne pytania dotyczą terminu powrotu na boisko Lewandowskiego i przyszłości prowadzącego Bayern Hansiego Flicka. Lewandowski, którego celem w tym sezonie było poprawienie rekordu Gerda Muellera z 1972 roku w liczbie zdobytych goli, czyli uzyskanie ich więcej niż 40, od trzech tygodni pauzuje z powodu kontuzji, jakiej nabawił się w meczu reprezentacji Polski z Andorą (3-0). Polak zatrzymał się na razie na 35 trafieniach. Kapitan "Biało-Czerwonych" opuścił dotychczas cztery spotkania swojego klubu - dwa ligowe, w których Bayern zdobył cztery punkty, ale strzelił tylko dwa gole, oraz dwa w Lidze Mistrzów z Paris Saint-Germain (2-3, 1-0), które okazały się ostatnimi dla obrońców trofeum w bieżącej edycji. Od początku tygodnia 32-letni Lewandowski wrócił do treningów biegowych, ale zdaniem magazynu "Kicker" sztab medyczny mistrza Niemiec nie podejmie żadnego zbędnego ryzyka i wszystko wskazuje, że Polak wróci na boisko za tydzień, w meczu wyjazdowym z FSV Mainz. To potwierdzałoby diagnozę lekarzy Bayernu, że jego przerwa w grze potrwa cztery tygodnie i oznaczałoby, że nie zagra jeszcze nie tylko w sobotę w Wolfsburgu, ale też we wtorek przeciw Bayerowi Leverkusen. Gdyby powrót w Moguncji okazał się realny, Lewandowski miałby cztery mecze, by zmierzyć z magiczną barierą 40 goli w sezonie i rekordem słynnego "Bombera". Polski napastnik najbardziej może żałować, że zabraknie go na boisku w spotkaniu z "Wilkami". Drużyna z miasta Volkswagena, którego zawodnikiem jest Bartosz Białek, to ulubiony rywal "Lewego". W 24 występach przeciw niej uzyskał 24 gole, w tym pamiętne pięć w ciągu dziewięciu minut we wrześniu 2015. Drugim tematem, który elektryzuje fanów Bayernu i Bundesligi jest przyszłość trenera Hansiego Flicka. Wielu komentatorów jego wypowiedź po odpadnięciu z Champions League oceniło jako "mowę pożegnalną", choć on sam temu zaprzeczył. Szkoleniowiec jednak wyliczył wszystkie swoje sukcesy w dość krótkiej przygodzie z monachijskim klubem, uciął temat trudnych relacji z niektórymi przełożonymi, głównie dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidziciem, podziękował rodzinie za wsparcie w trudnych ostatnich tygodniach i podkreślił, że nie wyobraża sobie pracy w innej roli niż trener. Flick kandydatem do zastąpienia Joachima Loewa Nie jest tajemnicą, że Flick jest jednym z kandydatów do zastąpienia w reprezentacji Niemiec , który zapowiedział odejście po mistrzostwach Europy. Jasnej deklaracji od Flicka oczekuje m.in. Franz Beckenbauer. "Musi się na coś zdecydować, nie wystarczy zasłaniać się ważną do 2023 umową. Bo jeśli nie padnie jasna deklaracja, to spekulacje będą się nasilać i będzie się musiał z nimi mierzyć. A odpowiedź "następne pytanie proszę" niczego nie załatwia" - zaznaczył honorowy prezes Bayernu i ikona niemieckiego futbolu. Zamieszanie wokół Lewandowskiego i Flicka sprawia, że mecz z Wolfsburgiem zszedł w Monachium nieco na drugi plan. Mimo to trener rywali Oliver Glasner nie uważa, że wpłynie to negatywnie na postawę piłkarzy Bayernu. "Bayern jest na najlepszej drodze po dziewiąty tytuł z rzędu. To mogłoby wystarczyć za cały komentarz. To świetny, stabilny, doświadczony zespół, mający przecież w składzie mistrzów świata. Jakieś turbulencje mogą się zawsze zdarzyć, ale nie sądzę, żeby wybiły tę drużynę z rytmu" - ocenił. Jego zespół ma udany sezon, chce po pięciu latach wrócić do Ligi Mistrzów. "Musimy jednak przypomnieć sobie o naszej konsekwencji w defensywie. Niefrasobliwość i brak koncentracji kosztowały nas stratę czterech bramek we Frankfurcie przed tygodniem, co nie może się powtórzyć" - nadmienił austriacki trener. Jego zespół ma osiem punktów przewagi nad piątą w tabeli Borussią Dortmund, a prawo gry w LM uzyskają cztery czołowe ekipy. "To za mało na spokój, ale za dużo na nerwy. Musimy robić swoje i traktować każdy mecz jak finał" - podsumował Glasner. Wicelider z Lipska już w piątek wieczorem otworzył tę serię spotkań i tylko zremisował 0-0 z Hoffenheim. Z kolei czwarty Eintracht, który w Champions League jeszcze nigdy nie grał, zmierzy się na wyjeździe z ósmą Borussią Moenchengladbach. Mecz będzie miał szczególny charakter dla trenera gości Adiego Huettera. W tym tygodniu ogłoszono bowiem, że Austriak latem zamieni Frankfurt na... Moenchengladbach. "Zbieg okoliczności może niezbyt szczęśliwy, ale żadnego konfliktu interesów tu nie widzę. Pracuję dla Eintrachtu i teraz tylko ten klub się dla mnie liczy" - wskazał Huetter. Dość niespodziewanie rozgrywki w końcówce sezonu mogą zostać storpedowane przez koronawirusa. Po wykryciu kilku przypadków zakażeń w Hercie Berlin, m.in. u trenera Pala Dardaia, stołeczny zespół w czwartek został skierowany na izolację. Władze sanitarne nie mają jednak wątpliwości, że piłkarze i reszta sztabu muszą przejść 14-dniową kwarantannę, co oznacza, że nie wrócą na boisko przed 28 kwietnia. Nie będąca pewna utrzymania drużyna, której piłkarzem jest Krzysztof Piątek, z tego powodu w planowanym terminie nie rozegra trzech spotkań: z Mainz, Freiburgiem i Schalke 04 Gelsenkirchen. To oznacza, że stołeczny klub po zakończeniu kwarantanny czeka sześć meczów w ciągu trzech tygodni. pp/ cegl/