Bundesliga jako pierwsza z czołowych europejskich lig powróciła do grania w nowej, "wirusowej" rzeczywistości. Spotkania w poprzedniej kolejce odbyły się z zachowaniem niespotkanych dotąd zasad bezpieczeństwa, a na niemieckich boiskach padło w sumie 27 bramek, co zważając na długą przerwę, jest optymistycznym znakiem przed dalszą częścią sezonu. Niemieccy politycy pozytywnie ocenili start rozgrywek, natomiast władze Bundesligi miały jedynie zastrzeżenia do celebracji gola przez piłkarzy Herthy. Włodarze nie przewidują jednak kar, bowiem jak stwierdził cytowany przez "BBC Sport", dyrektor generalny Bundesligi Robert Klein, zachowanie dystansu po zdobyciu bramki jest traktowane jako zalecenie. Pomijając ten fakt, Niemiec ocenił powrót Bundesligi jako ogromny sukces i wskazywał, że mecze cieszyły się niezłą oglądalnością nawet w Ghanie czy Kolumbii. W samych Niemczech ponad 6 milionów telewidzów oglądało ligowy magazyn. Klein pochwalił również kibiców, którzy w czasie spotkań nie gromadzili się pod stadionem. Wiele grup kibicowskich w Niemczech protestuje przeciwko grze bez udziału publiczności, ale póki co najgorsze scenariusze zakładające przerywanie spotkań, nie miały miejsca w poprzedniej kolejce. Lokalne władze jednak były przygotowane na taką ewentualność i w okolicach stadionu znajdowała się podobna liczba służb porządkowych, jak w przypadku spotkań z udziałem publiczności.