Ginter jeszcze w zeszłym sezonie był piłkarzem Borussii Dortmund, do której składu wdarł się przebojem przed dwoma laty, zastępując kontuzjowanego Łukasza Piszczka. Po powrocie do gry Polaka został przesunięty na środek obrony, a latem tego roku został kupiony przez Borussię Moenchengladbach za 17 mln euro. Trzy lata wcześniej BVB zapłaciło za niego 10 mln SC Freiburg. 17-krotny reprezentant Niemiec w rozmowie z "Welt am Sonntag" stwierdził, że jego zdaniem zarobki zawodników są zbyt wygórowane. - Oczywiście, że my, piłkarze, zarabiamy za dużo. Nie mogę uważać inaczej, gdy widzę ludzi pracujących na budowie, pielęgniarki i innych ludzi, którzy ciężko pracują, a ich wynagrodzenie ledwo starcza do pierwszego - powiedział Ginter. - Wszyscy powinniśmy się zastanowić w jakim kierunku zmierza futbol. Jesteśmy odcięci od normalnych ludzi i społeczeństwa. Poniekąd zawsze tak było z profesjonalnymi piłkarzami, ale w ostatnich latach to się nasila. A przecież nie robimy niczego istotnego, w przeciwieństwie np. do lekarzy, którzy ratują życia. Piłkarze nie są niezbędni społeczeństwu - ocenia 24-letni reprezentant Niemiec. Ginter był w niemieckiej kadrze, gdy ta w 2014 roku zdobyła mistrzostwo świata, ale na mundialu nie zagrał ani jednego spotkania. Z BVB zdobył Puchar oraz Superpuchar Niemiec. W obecnym sezonie środkowy obrońca wystąpił w 27 spotkaniach Moenchengladbach, strzelając pięć goli i notując dwie asysty. To jego najlepszy dorobek strzelecki podczas jednego sezonu w karierze. WG Bundesliga: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy