Był nazywany "talentem stulecia" i miał być niemiecką odpowiedzią na Leo Messiego. To stwierdzenie po części się sprawdziło, bo to właśnie Goetze odarł asa FC Barcelona z marzeń o tytule mistrza świata, zdobywając jedyną bramkę w finałowym starciu z Argentyną na mundialu w 2014 roku. Wydawało się wtedy, że cały piłkarski świat ma u swoich stóp. Teraz sam zdaje się klęczeć na kolanach z bezsilności. Gol w finale mistrzostw świata był tak naprawdę początkiem końca najlepszej formy reprezentanta Niemiec. Ciążąca presja nie pomogła mu odnaleźć się w systemie Pepa Guardioli, a swoje zrobiły też kontuzje i problemy z tarczycą. Koniec końców Goetze nie zrobił kariery w Bayernie Monachium, ostatnio stał się rezerwowym graczem Borussi Dortmund, a jego kontrakt kończy się już 30 czerwca. Urodzony w Memmingneg piłkarz nie ma większych szans w rywalizacji o wyjściowy skład z Erlingiem Haalandem, Jadonem Sancho czy Marco Reusem. Jest jednak niezadowolony ze swojej pozycji i, jak donosi "As", nie zamierza nawet podejmować rozmów z BVB na temat ewentualnej nowej umowy. Dla sterników klubu z Zagłębia Ruhry wcale nie jest to zła wiadomość. Goetze inkasuje rocznie 10 mln euro. Skreślenie go z listy płac pozwoli więc na znaczne ograniczenie kosztów, w dobie kryzysu finansowego po zakończeniu pandemii koronawirusa. Trudno oszacować jak długo przyjdzie jeszcze Europie zmagać się z szalejącą infekcją. Rozgrywki Bundesligi zostały zawieszone, a kiedy zostaną wznowione - nie wiemy. Wiemy za to, że już za kilka miesięcy wygasa kontrakt Goetzego z BVB. Nie można więc wykluczać, że Niemiec nie zdąży pożegnać się ze słynną "Żółtą Ścianą" na stadionie Signal Iduna Park i odejdzie z klubu po cichu, tylnymi drzwiami. To jednak nie będzie koniec jego piłkarskiej kariery. Wszak Goetze ma dopiero 27 lat, więc mimo kilku sukcesów na koncie, to co najlepsze może dopiero przed nim. Wiele zależeć będzie jednak od tego, gdzie skieruje swoje kroki, po opuszczeniu Dortmundu. TB Obecna tabela Bundesligi - kliknij!