"Lewy" wyraźnie się przebudził. W ostatnich dwóch spotkaniach strzelił 3 gole i miał jedną asystę, dlatego głównie dzięki niemu Bayern oddalił widmo większego kryzysu. Z ekipą Mainz Polakowi dobrze dotychczas szło, bo przed tym spotkaniem zdobył już 14 bramek w 15 meczach. Tym razem dołożył asystę. Spotkanie zaczęło się od nieoczekiwanej zmiany. W podstawowym składzie Bayernu był anonsowany Mats Hummels, ale doznał drobnego urazu na rozgrzewce i jego miejsce w wyjściowej jedenastce zajął Jerome Boateng. Zresztą, to on miał pierwszą groźniejszą sytuację w tym meczu, uderzając z daleka w 9. minucie. Ale wyraźnie obok słupka. W pierwszym kwadransie goście uzyskali optyczną przewagę, mieli więcej z gry, ale też nie potrafili wypracować sobie klarownych okazji do strzelenia gola. Do ataku ruszyli odważniej piłkarze Mainz, zbliżając się coraz częściej do bramki Neuera, ale również bez jasnych sytuacji, aby zaskoczyć bramkarza reprezentacji Niemiec. Wreszcie w 27. minucie dał o sobie znać Bayern. Najpierw po znakomitym strzale Kimmicha z prawej strony pola karnego piłka uderzyła w poprzeczkę, spadła na linię bramkową, dotknęła jeszcze słupka i wyszła na rzut rożny. Za chwilę w dobrym miejscu znalazł się Lewandowski, jednak jego mocne uderzenie przeszło obok słupka. Oblężenie było coraz bardziej wyraźne i w następnej akcji padł gol (podawał Gnabry, strzelał Thiago), ale po konsultacji z VAR-em sędzia go nie uznał. Jak się okazało, tuż wcześniej w walce o piłkę Lewandowski faulował obrońcę Mainz. Co się odwlecze... Chwilę później znowu próbował polski napastnik, w dość ekwilibrystyczny sposób po dośrodkowaniu Kimmicha z rzutu wolnego. Jeszcze został zablokowany, ale przy uderzeniu Goretzki (też po zagraniu Kimmicha) bramkarz gospodarzy był już bezradny. Bayern wyszedł na prowadzenie w sposób całkiem zasłużony. Ale zaraz na początku drugiej połowy je stracił. Kimmich nie upilnował Boetiusa, który z najbliższej odległości nie dał szans Neuerowi. To dopiero piąty gol dla Mainz w tym sezonie. Tak mało ma jeszcze tylko Schalke! Chwilę po golu dla gospodarzy problemy z kostką zaczął odczuwać Goretzka, najlepszy zawodnik Bayernu w I połowie (100 procent celnych podań!). Zastąpił go Renato Sanches. I to właśnie Portugalczyk stał u genezy kolejnego gola dla Bawarczyków. Jego ostry pressing, przejęcie piłki i podanie do Lewandowskiego spowodowało, że Polak - zagrywając na środek pola karnego - asystował przy bramce Thiago Alcantary. Hiszpan, ofiarnym wślizgiem, dopełnił formalności. Co ciekawe, dotychczas wszystkie celne strzały - jednej i drugiej drużyny - znalazły drogę do bramki! W sumie trzy. W 80. minucie Lewandowski mógł zaliczyć kolejną asystę. Po szybkim kontrataku i podaniu Polaka, w znakomitej sytuacji sam na sam - po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów - znalazł się... obrońca Sule. Trafił jednak w bramkarza. Chwilę wcześniej o wyniku mógł też przesądzić Javi Martinez. Mimo jeszcze jednej dobrej okazji dla gospodarzy, Bayern odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu. Trener Nico Kovacz znowu odetchnął. Mainz - Bayern 1-2 (0-1) 0-1 Goretzka (39.), 1-1 Boetius (49.), 1-2 Thiago (62.) Mainz: Mueller - Brosinski, Bell, Gbamin, Niakhate, Martin - Kunde (70. Quiason), Latza (84. Maxim) - Oeztunali, Mateta (71. Ujah), Boetius. Bayern: Neuer - Kimmich, Sule, Boateng, Alaba - Goretzka (55. Renato Sanches), Martinez, Thiago - Mueller (84. Rafinha), Lewandowski, Gnabry (58. Ribery). Zobacz wyniki ligi niemieckiej