Bundesliga. Łukasz Piszczek trenerem? "Kilka klubów z Ekstraklasy się do mnie odezwało, ale ja już mam gotowy plan"
- Kilka klubów z Ekstraklasy się do mnie odezwało i sondowało, czy byłbym zainteresowany ich ofertami, ale konsekwentnie odpowiadałem, że mam już w głowie plan na swoją przyszłość - powiedział w rozmowie z Interią Łukasz Piszczek, obrońca Borussii Dortmund, który latem wróci do Polski.

Sebastian Staszewski, Interia: - Czy przed tobą ostatnie sześć miesięcy profesjonalnego grania w piłkę?
Łukasz Piszczek: - Tak.
Rok temu tak samo mówiłeś o sezonie 2019/2020, ale wtedy zmieniłeś zdanie. Teraz też możesz je zmienić?
- Mówiłem tak, bo to wszystko miało wydarzyć się rok temu. Ale zauważyłem, że wciąż daję radę. Pomyślałem więc, że może warto jeszcze pograć. I przedłużyliśmy umowę. Nie mówię, że teraz nie daję rady, ale podjąłem decyzję, że nie mam już zamiaru kopać piłki na najwyższym poziomie.
Ostatnią umowę z Borussią podpisałeś w maju 2020 roku. Do maja 2021 zostało jeszcze trochę czasu...
- Nie ma na to żadnych szans. Na pewno nie w Dortmundzie. Już w trakcie negocjacji poprzedniego kontraktu powiedzieliśmy sobie jasno, że to ostatnia umowa. Zarówno klub, jak i ja jesteśmy z tego zadowoleni.
Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie
A gdyby w Dortmundzie pozostał zwolniony niedawno trener Lucien Favre, twój piłkarski ojciec, któremu zawdzięczasz zmianę pozycji, to szansa na kolejne przedłużenie kariery byłaby nieco większa?
- Nie istnieją czynniki, które mogłoby zmienić moje zdanie. Takim czynnikiem nie byłby nawet trener.
Na półmetku sezonu masz rozegranych dziewięć meczów, w tym cztery ligowe i trzy w Lidze Mistrzów. Jesteś zadowolony z tego wyniku?
- Liczyłem na to, że tych meczów będzie więcej. Chciałbym grać w każdym, ale zdaję sobie sprawę, jaka jest rywalizacja w drużynie i jaki jest w niej mój status. Wiem, na czym stoję - czasem gramy czterema obrońcami, a czasami w trójce i wtedy mam nieco większe szanse. Minut na pewno mogłoby być więcej, ale z drugiej strony udało się zdobyć gola w Champions League. A bramki w tych rozgrywkach mi brakowało. Trafienie w meczu z Zenitem Petersburg zrekompensowało inne problemy.
Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!
Do tej pory w koszulce Borussii rozegrałeś 372 mecze. Do 400 brakuje ci tylko 28. A właściwie aż 28.
- Pod koniec kariery zaczyna się zwracać uwagę na liczby. Znam więc tę statystykę i na pewno coś do niej dorzucę, choć do 400 niestety nie dojadę. Ale i tak myślę, że w przyszłości będę miał co wspominać.
A co, gdyby odezwał się do ciebie jakiś polski klub z PKO BP Ekstraklasy? Na przykład Zagłębie Lubin, w którym występowałeś przez trzy lata albo Górnik Zabrze, w którego szkółce trenowałeś jako dziecko.
- Kilka klubów z Ekstraklasy się do mnie odezwało i sondowało, czy byłbym zainteresowany ich ofertami, ale konsekwentnie powtarzałem, że na tę chwilę mam w głowie plan na swoją przyszłość.
Kibice LKS Goczałkowice-Zdrój mogą więc chłodzić szampany...
- Plan jest taki, że w czerwcu wrócę i pomogę drużynie w trzeciej lidze. Do tej pory podczas pobytu w Polsce mieszkaliśmy w Zabrzu, ale niedługo przeniesiemy się do Katowic. Stamtąd będę dojeżdżał. Na początku będę pewnie potrzebował jakiegoś odpoczynku, ale znając siebie wiem także, że będę chciał być na jak największej liczbie treningów czy sparingów. Na razie nie znamy jednak planu przygotowań.
Powiedz szczerze: będziesz miał abonament na grę? Trener Damian Baron to twój kolega z młodości...
- Żadnych nadtrenerów u nas nie będzie. Damian jest pierwszym trenerem. Ja jestem jego asystentem, a także człowiekiem od analizy i gościem, z którym szkoleniowiec mocno konsultuje wszystkie plany i decyzje. Jesteśmy sztabem, który się uzupełnia. Mogę jednak zdradzić, że w najbliższym czasie chciałbym zrobić uprawnienia trenerskie. Chciałem zacząć już w Niemczech i przez najbliższe pół roku coś zrobić w tym kierunku, ale wszystko stanęło przez pandemię.
Na jakiej pozycji będziesz grał? Twój tata, Kazimierz Piszczek, swoją karierę w LZS zakończył jako stoper.
- Tata grał na wszystkich pozycjach. A ja decyzji jeszcze nie podjąłem. Raczej nie będę napastnikiem, bo w naszym systemie gry napastnik musi być skuteczny, ale ma niewiele kontaktów z piłką. Bardziej przydam się drużynie, jeśli ten kontakt z piłką będę miał. Może będzie to więc prawa obrona, może stoper, a może pomoc? Spróbuję gry na kilku pozycjach i zobaczymy, gdzie najbardziej będę potrzebny.
A co z ewentualnym powrotem do reprezentacji Polski? Jerzy Brzęczek dzwoni i mówi: - Łukasz, ratuj!
- Nie ma na to żadnych szans. W reprezentacji występują zawodnicy, którzy regularnie grają w klubach. A ja nie gram. No i zakończyłem już karierę w kadrze.
A co, jeśli Brzęczek zaproponuje ci obecność w sztabie? Rozmawialiście o tym rok temu. Zgodzisz się?
- To ciekawy pomysł, ale nie ma żadnej propozycji. Do tej pory była tylko krótka rozmowa na ten temat. Trzeba więc rozmawiać z trenerem Brzęczkiem. Ja nie będę się wypowiadał, bo dziś temat nie istnieje.
Skoro w Goczałkowicach zajmujesz się analizą to powiedz nam, jak podoba ci się kadra bez Łukasza Piszczka?
- Radzą sobie beze mnie od dwóch lat. I awansowali na Euro. Wykonali zadanie, które mieli wykonać.
Ale co ze stylem?
- Liczą się wygrane mecze i zdobyte punkty. W kadrze nie ma czasu na styl. Tym bardziej na turnieju. Tam styl nie będzie miał żadnego znaczenia. Będą liczyły się punkty. Jesteśmy reprezentacją, która zawsze była za wielkimi europejskiej piłki. Musimy się bić o swoje. Nie jesteśmy i nie byliśmy faworytami turniejów. W rywalizacji z Niemcami, Hiszpanią, Holandią czy Włochami musimy pokusić się o niespodziankę. Na Euro 2016 może nie porywaliśmy w meczach z Ukrainą czy Szwajcarią, ale wygrywaliśmy. Byliśmy efektywni. I to się pamięta. Jedynym przegranym spotkaniem, które kojarzone jest z dobrym stylem, jest chyba te z Niemcami we Frankfurcie. Ale to tylko odosobniony przypadek.
Przeciwko takim rywalom jak Hiszpania czy Szwecja będziemy więc w stanie zagrać efektywnie?
- Kluczem będzie indywidualna jakość zawodników. Im jest ona wyższa, tym łatwiej się gra. My jesteśmy cały czas ekipą na dorobku, mimo iż mamy w drużynie najlepszego zawodnika poprzedniego roku, czyli Roberta Lewandowskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że turniejowa wygrana na przykład Hiszpanią będzie niespodzianką.
Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia

-----------------------------------------------
Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii!
ZAGŁOSUJ i wygraj ponad 20 000 złotych - kliknij
Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment.








