W weekend Hertha rozegrała zacięty mecz z Augsburgiem, którego barw bronią Robert Gumny oraz Rafał Gikiewicz. W starciu z berlińczykami polski bramkarz wystąpił w pierwszym składzie i dwukrotnie skapitulował. Jedną z bramek dla gospodarzy zdobył właśnie Piątek, pomagając swojej drużynie wygrać 2-1. - Od początku zakładaliśmy, że musimy wygrać, bo to był ważny mecz. Poprzednie starcia były trudne, z sama czołówką. Trener Pal Dardai (który przyszedł do klubu pod koniec stycznia - przyp. red.) nie miał dużo czasu. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i straciliśmy bardzo szybko bramkę. To mógł być szok, nie zatraciliśmy jednak ducha walki. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty i walczyliśmy o to przez cały mecz - opisał sobotnią potyczkę nasz reprezentant. Polak mógł zdobyć także drugą bramkę, po tym jak sędzia podyktował rzut karny dla Herthy. "Jedenastkę" egzekwował jednak nie Piątek, a Dodi Lukebakio, który bezbłędnie wykonał swoje zadanie.- Od razu podszedłem do niego. Szybko wziął piłkę i chciał uderzać. Był przekonany. Najważniejsze było to, by zdobyć bramkę. Jesteśmy napastnikami, chcemy strzelać gole, ale najważniejsza jest drużyna. Podszedłem do niego i spytałem: To jest najważniejszy moment ostatnich kilku miesięcy. Musisz strzelić tego karnego. Jesteś w stu procentach pewny, że to zrobisz? Odpowiedział, że ma tysiąc procent pewności. Odparłem więc, że fajnie i wierzę w niego. Wykorzystał ten rzut karny - przyznał Polak. Polowanie na nogę Piątka Niewiele zabrakło, by Piątek nie wystąpił w meczu z Augsburgiem. Wielu wieszczyło, że Polak zakończył poprzedni mecz z Wolfsburgiem z poważnym urazem. Snajper Herthy został ostro zaatakowany przez Marina Pongraczicia, który za przewinienie na Piątku obejrzał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. - Gdy zobaczyłem, że odskakuje mu piłka, chciałem doskoczyć i mu ją zabrać. To się udało. O dziwo jednak, on nie atakował piłki, tylko moją nogę. Była ona bardzo wykrzywiona. Na szczęście nie doszło do żadnego złamania. Poczułem mocne wygięcie, miałem krwiaka, ale już po meczu byłem przekonany, że wystąpię w następnym spotkaniu - opisał tamtą sytuacją Piątek w rozmowie z Romanem Kołtoniem. - Kiedy ludzie do mnie pisali, sugerując że mam kontuzję, byłem w szoku. W mediach powstał przekaz, że jestem poważnie kontuzjowany. Miałem sporego krwiaka, noga była mocno spuchnięta, ale nic poza tym. Jeden dzień odpoczynku wystarczył. Piłka to moja pasja. Nie wyobrażałem sobie, by nie zagrać w tym meczu. Wolę czasem poświęcić swoje zdrowie, wziąć lek przeciwbólowy i wystąpić, zwłaszcza w tak ważnym meczu - dodał. Hertha walczy o utrzymanie Mimo wygranej z Augsburgiem Hertha znajduje się w trudnej sytuacji. W tabeli Bundesligi okupuje ostatnią bezpieczną lokatę. - Nie jest zbyt ciekawie. Arminia ma do nas dwa czy trzy punkty straty i jeden zaległy mecz do rozegrania. W tym sezonie gramy o utrzymanie. Przed rozgrywkami były inne założenia. Mieliśmy walczyć o puchary. Mamy jakość i skład, by o nie grać. Ten sezon jednak nas zweryfikował. Mamy 10 finałów, by pokazać, na co zasługuje Hertha. Może potrzebujemy czasu. W Bundeslidze jest taka sytuacja, że gdy drużyny grają trzy lata w kompakcie, wygląda to dobrze. My mamy nową drużynę, ona cały czas się tworzy - stwierdził Piątek. W najbliższej kolejce Hertha zmierzy się na wyjeździe z Borussią Dortmund. Początek spotkania w sobotę 13 marca o 18.30. TBBundesliga - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy