Takiego zakończenia kariery w jednej z najmocniejszych lig świata można życzyć każdemu piłkarzowi. 35-letni Piszczek, po blisko jedenastu latach obfitującej w sukcesy gry w barwach BVB, ogłosił rozbrat z klubem z Zagłębia Ruhry.- Ten wieczór będę wspominał do końca życia - powiedział 66-krotny reprezentant Polski, komentując niesamowity triumf w finale Pucharu Niemiec. Dortmundczycy rozbili RB Lipsk 4-1, a "Piszczu" rozegrał pełne 90 minut i zebrał bardzo wysokie noty. Erling Haaland kłania się Łukaszowi Piszczkowi Nic więc dziwnego, że zaraz po końcowym gwizdku emocje wzięły górę. Piszczek zupełnie się rozkleił, nie wstydził się łez, a koledzy z zespołu potraktowali go z najwyższymi honorami. Gdy zaczął być podrzucany przez graczy BVB, zapłakaną twarz chował w dłoniach. Tak dysponowany "Piszczu", który wrócił do wyjściowego składu, nadal mógłby być bardzo ważnym zawodnikiem Borussii. Nie ma przypadku w tym, że niedawno nawet kapitan zespołu Marco Reus na Twitterze zaapelował do Polaka, by o jeszcze jeden sezon zdecydował się pozostać w klubie. O uznaniu dla dokonań Piszczka dobitnie świadczył też obrazek, gdy nasz rodak udzielał wywiadu. W pewnym momencie w kadr wszedł Erling Haaland, czyli jeden z najlepszych napastników na świecie młodego pokolenia. Norweg kilka razy wykrzyczał "legenda", co dobitnie pokazało, jaki status w Dortmundzie zapewnił sobie Piszczek. Coś pięknego! Art